- Jestem wesoło zakręcony - mówi o sobie pan Marian. - Nie znam nikogo kto miałby takie hobby jak ja.
Zaczęło się 5 lat temu.
- Można powiedzieć, że to był impuls - uśmiecha się pabianiczanin. - Wróciłem pewnego dnia do domu, w kieszeni miałem kilka zawleczek. Pomyślałem, czemu ich nie zbierać. To był początek mojej kolekcji.
Od 5 lat nie ma dnia, żeby pan Marian nie wrzucił do worka ze swoimi „skarbami" kolejnej partii zawleczek. Przynosi ich średnio 25 sztuk dziennie.
- Nie potrafię już przejść ulicą, żeby nie ponieść leżących zawleczek - śmieje się. - Zaczyna mnie już od tego boleć kręgosłup. Ciągle patrzę na ziemię i schylam się, i schylam.
Żona Krystyna z uśmiechem akceptuje hobby męża, a syn Marcin wspiera tatę dorzucając nowe sztuki.
- Koledzy też wiedzą, co zbieram i zawsze coś dołożą - mówi pabianiczanin.
Pan Marian jest również zapalonym wędkarzem. Ulubionym miejscem, gdzie zarzuca wędkę jest Lewityn.
- Złapałem tam kilka sporych okazów - opowiada. - Tam też znajduje swoje zawleczki. Jest ich już tyle, że zastanawiam się co z nimi zrobię.
Pan Marian zamierza zaprzestać zbierania aluminiowych blaszek, gdy ich liczba przekroczy 50 tysięcy.
- Zajmie mi to jeszcze rok - oblicza. - Wtedy może znajdę się w księdze rekordów Guinnessa.