Starosta i starościna tegorocznych dożynek w Dłutowie to wzorowi gospodarze. Utrzymują się jedynie z ciężkiej pracy na roli.
Jacek Kołodziejczyk uprawia 46 hektarów, na których rośnie głównie kukurydza. Ma sporo łąk. W dużej oborze dogląda 39 krów. Utrzymuje się ze sprzedaży mleka. Łaciate rekordzistki dają nawet po 12.000 litrów w ciągu roku.
– Po najlepszych krowach zostawiam sobie jałówki i w ten sposób odnawiam co jakiś czas stado – mówi pan Jacek.
Wyższa wydajność to jednak też większe problemy.
– Kiedyś krowy tyle mleka nie dawały, ale też tak nie chorowały – mówi gospodarz. – Dawniej nikt nie słyszał, żeby krowy miały grypę, a teraz ten wirus potrafi zaatakować całe stado.
W oborze krowy nie są przywiązane – „robią, co chcą”.
– Organizacyjnie takie rozwiązanie ma dużo plusów – zapewnia gospodarz. – Krowy mogą swobodnie chodzić, kłaść się w czystych boksach, łatwiej utrzymać porządek.
Do hali, gdzie są dojone, wchodzą po sześć sztuk. Pod dojarki podłączane są dwa razy dziennie – o 5.00 i 17.00.
Krowy gospodarza z Jastrzębieńca to prawdziwe rekordzistki. W 2007 roku zdobyły drugie miejsce w województwie pod względem wydajności od sztuki w kategorii stada od 20 do 50 sztuk.
Pan Jacek ma również 5 małych stawów, gdzie hoduje karpie.
– Rocznie sprzedaje nawet do 500 kilogramów ryby – dodaje.
Gospodarstwo przejął po rodzicach i prowadzi je od 6 lat. Ma żonę Sylwię i dwójkę dzieci: 4–letniego Krzysztofa i 11–miesięczną Kasię.
Alicja Strzelec z mężem Stanisławem pracują na 50 hektarach. Uprawiają żyto i jęczmień. Hodują świnie – mają 70 prosiaków z maciorami. W oborze trzymają 16 byków, które sprzedają na mięso i 6 krów. W gospodarstwie pomagają im synowie 23–letni Michał i 22–letni Dominik. 16–letnia Ewelina chodzi do II Liceum Ogólnokształcącego w Pabianicach. Pani Alicja pochodzi z Orzku. Do Dłutowa przyjechała za mężem.
Każdy dzień zaczyna o 6.00. Przez dwie godziny oprząta gospodarstwo, dopiero po robocie siada do śniadania. Latem dzień kończy o 22.00. Jesienią i zimą o 20.00.
– Lubię to, co robię – mówi gospodyni. – Zresztą, po 22 latach na gospodarstwie nie mam już wyjścia.
Starościna zajmuje się również ogrodnictwem. Pod 700 metrami folii i 41 metrami szklarni uprawia warzywa i chryzantemy.