Bunia „umierała” w schronisku z tęsknoty za panem. Bezdomny mężczyzna zmarł, a ona została na ulicy. Suczkę Sarę okrutny właściciel porzucił w lesie, a kotka Filcia błąkała się na ulicy.

Jak znalazły dom?

PUPILKA BEZDOMNEGO

- O Buni dowiedziałam się z Facebooka – wspomina Marta, nowa właścicielka suczki. – Na stronie wolontariuszy pracujących w naszym schronisku dla zwierząt przeczytałam dramatyczny apel.

„Pilnej pomocy potrzebuje starowinka Bunia. (…) Jej wiek określono powyżej 10 lat, ma sporego guza na brzuchu. Jest zdołowana, wszystko jest jej obojętne. (…) Jak długo tak pociągnie, czy schronisko musi być dla niej wyrokiem śmierci? Może znalazłby się ktoś kto przygarnąłby babunię na jej ostatnie lata życia?” – stało w apelu.

Pabianiczanka długo zastanawiała się, czy zabrać pieska do siebie. Miała już jednego. Dlatego najpierw, przez kilka tygodni, usilnie szukała jej domu.

- Nie udało się – mówi. – Nikt nie chciał starszego pieska, w dodatku z guzem, którego leczenie mogło sporo kosztować.

Marta pojechała do schroniska. Zabrała z boksu zobojętniałą suczkę. Po pierwszej wizycie u weterynarza ten zdecydował, że dużego guza trzeba wyciąć. I najlepiej, by nie było przerzutów, zrobić też sterylizację. Tak też się stało.

- Bunia jest już dwa tygodnie po operacji, bardzo szybko doszła do siebie. Nowotwór na szczęście okazał się niezłośliwy – mówi Marta. – Dziś to już zupełnie inny pies. Chociaż jedna rzecz została jej z dawnego życia – uwielbia spacery.

Jak się okazało, do naszego schroniska starsza suczka przyjechała z Szydłowca. Tam jej właścicielem był… bezdomny.

- Podobno bezgranicznie ją kochał, wszędzie z nią chodził, razem jedli, spali – opowiada wolontariuszka Magda, która na Facebooku szukała dla niej domu. – Po jego śmierci Bunią próbowali zaopiekowali się inni bezdomni, ale nie dali rady.

Jeszcze dziś sunia potrafi zagapić się na ulicy na jakiegoś mężczyznę i za nim pobiec. W domu nie odstępuje na krok nowych właścicieli. Panicznie boi się, że znów zostanie sama.

- To bardzo mądry, spokojny piesek – zapewnia Marta. – Sama nauczyła się prosić, taki z niej głodomorek.

 

O Buni pisaliśmy: http://www.zyciepabianic.pl/wydarzenia/miasto/krotko/uratuj-jej-zycie.html, http://www.zyciepabianic.pl/wydarzenia/miasto/nasze-sprawy/bunia-wciaz-bezpanska.html.

  

Więcej w wydanym wczoraj papierowym Życiu Pabianic.