Stało sie to w leśnym hotelu Wodnik pod Bełchatowem. Była awantura, szarpanina i krzyki. O czwartej nad ranem przyjechała policja.
- Piosenkarka używała słów powszechnie przyjętych za obraźliwe – mówi komisarz Sławomir Strzelczyk z bełchatowskiej policji. – Naruszyła nietykalność cielesną organizatorki imprezy. Jak? Wbiła paznokieć w szyję kobiety, podrapała ją, pchnęła na stół...

O co poszło i jak to się skończyło - przeczytacie w najbliższym (wtorkowym) wydaniu Życia Pabianic z biedronką.