Już ośmiu policjantów z pabianickiej drogówki straciło robotę. W zeszłym tygodniu sierżanci sztabowi: Piotr B. i Sławomir O. sami złożyli rezygnacje ze służby. Ale nie dobrowolnie…

24 marca funkcjonariusze Biura Spraw Wewnętrznych Komendy Głównej (czyli policji w policji) wzięli ich na przesłuchanie do Prokuratury Okręgowej w Łodzi. Tam sierżanci usłyszeli zarzuty.

- Popełnienie przestępstw korupcyjnych. Przyjmowanie łapówek w zamian za odstąpienie od czynności służbowych i fałszowanie dokumentów podczas kontroli kierowców, którzy popełnili wykroczenia drogowe - mówi Witold Kozicki z łódzkiej policji.

Życie Pabianic dowiedziało się, że Piotr B. jest obwiniany między innymi o wzięcie łapówki od kolegi-policjanta. Miało się to stać kilka lat temu. Obaj sierżanci długo zeznawali przed prokuratorem. Przyznali się do zarzutów korupcji. Zwolniono ich po przesłuchaniu. W piątek policjanci pożegnali się z mundurami.
Według prokuratora, obaj sierżanci "maczali palce" także w wyłudzaniu dużych odszkodowań za małe stłuczki samochodów. Mieli fałszować dokumentacje kolizji.

Sierżant sztabowy Piotr B. ma 37 lat, w policji służył 14 lat. Był kierownikiem ruchu drogowego. Sierżant sztabowy Sławomir O. ma 50 lat, w policji służył 19 lat. Był referentem w sekcji prewencji i ruchu drogowego.

W Komendzie Powiatowej przy ul. Żeromskiego wrze.

- To istne polowanie na czarownice - skarżą się policjanci. - Zatrzymano dwóch najbardziej ostrych i nieprzekupnych gliniarzy. A sierżant Piotr B. od lat nawet nie stał na drodze.

Koledzy zatrzymanych podejrzewają, że "sypią" policjanci aresztowani w listopadzie i kilka tygodni temu. W drogówce nie ma już połowy policjantów. Pracę straciło ośmiu. Sześciu siedzi.

- Zastanawiamy się, kto będzie następny - przyznają. - W każdej chwili mogą zatrzymać każdego z nas.

Nie oznacza to, że puste radiowozy drogówki będą stać na parkingu komendy. Do służby w sekcji ruchu drogowego komendant przeniósł policjantów z innych wydziałów.