Halina Bakus chce, by pabianicki sąd uwolnił ją od kłopotów. Domaga się zmuszenia kwiaciarki Katarzyny Michalak do zwinięcia kramiku przed cmentarzem komunalnym. Chce także, by Michalak już tam nie wróciła.
Rozprawa rozpoczęła się w ubiegły czwartek. Sądowi przewodniczył sędzia Karol Ike-Duninowski.

- To jest parking, a nie targowisko - tak Bakusowa uzasadniała swój wniosek. - Pani Michalak rozstawiła tam kram na stałe. Kiedyś handlowała tylko po zamknięciu zakładu pogrzebowego. Od maja okupuje parking przez całą dobę.

Kwiaciarka nie zaprzeczyła.

- Nie mam zezwolenia na handlowanie w tym miejscu - przyznała. - Zajmuję tylko dwa stanowiska parkingowe i nikomu nie przeszkadzam. Parking nie jest własnością pani Bakus. Należy do miasta, czyli do nas wszystkich.
I dodała, że płaci podatki, dlatego jak każdy obywatel chce korzystać z parkingu.

- Ludzie są zadowoleni, że mogą kupować kwiaty i znicze przed bramą cmentarza - powiedziała.

Według kwiaciarki, kram stoi przez całą noc, bo rankiem strażnicy nie pozwalali go rozstawiać. Dlatego po zmroku Michalak pilnuje kwiatów i śpi w samochodzie.

Kwiaciarka zarzuciła kierowniczce cmentarza uprawianie praktyk monopolistycznych.

- Ona chce mieć wyłączność na handel przed cmentarzem - mówiła.

Wyrok zapadnie 14 lipca. Będzie to finał drugiej wojny kwiatowej. Pierwsza polegała na tym, że na handlarkę ciągle napuszczano strażników i policjantów.


***
Katarzyna Michalak od 3 lat handluje pod cmentarzem. Strażnicy miejscy wlepiali jej mandaty i składali w sądzie wnioski o ukaranie za wykroczenie. Ponieważ nie płaciła grzywien (13.000 zł), Sąd Grodzki ukarał ją więzieniem. Kwiaciarka wpłaciła pieniądze, wyszła na wolność i… wróciła na parking przed cmentarzem.