Młody człowiek zapukał do drzwi mieszkania starszej pani wczoraj przed południem - w centrum miasta. Przedstawiła się, że jest z tutejszej parafii, podał nazwisko księdza, od którego przychodzi ze specjalnymi życzeniami świątecznymi.
- Chodzę do liceum i jestem tu z koleżanką, ona jest u sąsiadki. Razem zbieramy po pięć zł na chorą dziewczynkę z parafii – tłumaczył gospodyni.
To wystarczyło, by wzbudzić jej zaufanie kobiety. Starsza pani ufnie sięgnęła do portfela. Ale nie miała drobnych. Poszła szukać ich do kuchni. Wyciągnęła kasetkę z oszczędnościami. Ale i tu nie znalazła drobnych. Zaprosiła młodzieńca do środka. W tym czasie przyszła do niej sąsiadka. Razem z młodzieńcam usiadły przy stole i rozmawiali.
- W pewnej chwili chłopak poszedł do kuchni, chciał napić się zimnej wody – mówi sierżant sztabowy Joanna Szczęsna z policji. - Potem wrócił, żeby umyć brudny kubek. W tym czasie opróżnił stojąca na szafce kasetkę z pieniędzmi. Ukradł około trzech tysięcy zł.
Gdy wyszedł, gospodyni zorientowała się, że została okradziona. Natychmiast zadzwoniła do znajomego księdza. Ale ksiądz nic nie wiedział o ministrancie. Gospodyni zawiadomiła więc policję.
Oszust ma około 170 cm wzrostu, krótkie ciemne włosy, szczupłą twarz. Wygląda na około 17-20 lat.