Film „50 twarzy Greya” wszedł do kin w weekend walentynkowy. W pabianickim kinie miał być wtedy emitowany trzy razy dziennie. Biletów brakło jeszcze w przedsprzedaży, więc liczbę seansów zwiększono. Dołożono m.in. seanse po północy.

- Jeszcze nigdy tak nie było, żeby wszystkie bilety sprzedać na kilka dni przed wejściem filmu do kina. Jesteśmy tym mile zaskoczeni – mówi Tomasz Chmielewski, właściciel kina „Tomi”.

W pierwszy weekend film obejrzało 2.400 osób. Pabianiczanie przychodzili do kina również w tygodniu. 90 procent widowni stanowiły panie. 

- Zaprosiłam koleżankę – opowiada Aneta Świątek. – Mimo że nie czytałam książki, bardzo chciałam obejrzeć ten film. Wszędzie się o nim mówiło. Mąż nie chciał ze mną pójść. Może to lepiej, bo podobno panom się tak bardzo nie podoba.

- Rzeczywiście tak jest, że kobiety wychodzą z tego filmu najczęściej usatysfakcjonowane i zadowolone, a panowie odwrotnie – dodaje Chmielewski. - Mi też niezupełnie się podobał. Muzyka tak, ale poza tym czegoś mi brakowało. To nie jest moim zdaniem arcydzieło.

Panie przychodziły na film grupkami. Zdarzały się ekipy 15-osobowe. 

- Bardzo dobrze się bawiły. Kobiety są odważne i chyba wiedzą, co chcą oglądać – mówi Chmielewski. 

Film w kinie „Tomi” będzie grany przez 3 tygodnie od premiery. Obecnie jest emitowany na dużej sali, a gdy jego popularność będzie słabła, zostanie przerzucony na małą salę. 

Wcześniej takim kultowym filmem była „Pasja”. Ten film zgromadził w kinie „Tomi” również ogromną publiczność. Mimo to, jest to nieporównywalne do fenomenu filmu o Christianie Greyu i Anastazji Steele. 

W całym kraju film „Pięćdziesiąt twarzy Greya” obejrzało tylko w pierwsze trzy dni ponad 830.000 widzów. To również ogromny sukces kasowy. Film zarobił w jeden weekend 17.000.000 zł.  

- Przy drugiej części na pewno będzie mniej ludzi, ale i tak będzie to sukces – zapewnia właściciel pabianickiego kina. - Już na niego czekamy.