W połowie lipca wznawiają treningi piłkarze ręczni Gwaranta. Będą się przygotowywać do debiutu w I lidze. Pierwszy mecz zagrają 18 września w Końskiem. Ich rywalem będzie miejscowy MKS.

- Mamy dość trudną grupę - mówi Włodzimierz Stawicki, trener Gwaranta. - Ale jestem dobrej myśli. Sukcesem będzie miejsce w połowie tabeli.

Skład Gwaranta jest już prawie kompletny. Do drużyny doszło czterech nowych graczy: Marcin Witczak, Łukasz Włodarek, Krzysztof Florczak (wszyscy z Anilany Łódź) oraz Bartosz Okoński z ChKS Łódź.

Nie wiadomo, czy w zespole zostanie najlepszy w ubiegłym sezonie - Dariusz Wróbel. Decyzję ma podjąć do końca tygodnia. Odejście rozważa także jeden z braci Płócienniczaków - Dominik.

Ze "starej gwardii" na pewno zostaną: Arkadiusz Kęsicki (powrót do gry po operacji), Andrzej Lasowy, Piotr Miller, Tomasz Mielczarek, Marcin Kotala, Jacek Kosmala, Jakub Płócienniczak, Marcin Zajkiewicz, Paweł Czapelka oraz Mateusz Oklejak.


***
CHCĄ MNIE DWA KLUBY

Rozmowa z Dariuszem Wróblem, skrzydłowym Gwaranta.


Awansowaliście do I ligi, a Pan podobno odchodzi z drużyny. Dlaczego?

- Jeszcze nie wiem, czy odejdę, ale mam nadzieję, że chłopaki utrzymają się w I lidze. Ze mną czy beze mnie.

Dostał Pan lepszą propozycję?

- Chcą mnie dwa kluby. Trwają negocjacje. Decyzja zapadnie lada dzień.

Jest Pan jednym z najbardziej doświadczonych graczy Gwaranta, a góruje pan kondycją nawet nad dużo młodszymi kolegami. Jak pan to robi?

- Dbam o kondycję. Sporo trenowałem indywidualnie z braćmi Matyjaszczykami. Ale na tym właśnie polega doświadczenie. Można szybko biegać, ale trzeba wiedzieć w którym momencie.

W Pana grze widać, że lubi Pan piłkę ręczną. Ma pan jakieś inne pasje?

- Oczywiście. Jestem nauczycielem matematyki i ta dziedzina mnie interesuje. Innych rozrywek nie mam. Sport zabiera mi cały wolny czas.

A jak godzi Pan pracę ze sportem?

- Trwa to od ośmiu lat. Grałem nawet w I lidze, gdzie treningi były codziennie.

To jak wygląda Pana dzień?

- Wstaję rano i idę do szkoły. Po południu sprawdzam klasówki, a wieczorem pędzę. Mecze graliśmy w sobotę, więc nie ma problemu ze zwalnianiem się na wyjazdy.

A jak koledzy i koleżanki z pracy reagowali na sukcesy Gwaranta?

- O meczach czytali w gazetach. Jeżeli wygrywaliśmy, chwalili. Jeśli przegrywaliśmy, pytali, co się stało.