W Pabianicach jestem od kilku dni, a już zdążyłem się zakochać w tym mieście… a raczej w jego mieszkańcach. Nie mogę zrozumieć, dlaczego wszyscy są dla nas, czyli dla mnie i dla Karli, tacy serdeczni. Pabianiczanie są otwarci i bardzo gościnni. Gdyby spytać mnie, co najbardziej podoba mi się w waszym mieście, odpowiedziałbym: mieszkańcy.

Zwiedzałem już miasto. Nie wiedziałem, że jest takie stare! Moje Sao Paulo ma ponad 500 lat i jest najstarszym miastem Brazylii. W Polsce pięciusetletnie miasta to zaledwie niemowlaki. Gdańsk na przykład ma już przeszło tysiąc lat!

Widziałem pabianicki Zamek, ale niestety tylko z zewnątrz. Za to bardzo podobał mi się park wokół Zamku, pełen tych oswojonych kaczek, które pabianiczanie dokarmiają. Koleżanka pokazała mi, jak się lepi bałwana. Nie wiedziałem, że to taka frajda. Zrobiłem sobie zdjęcie z bałwanem, wyślę je do Brazylii. Żaden z moich przyjaciół nigdy nie lepił bałwana. Będą mi zazdrościć także śniegu, który oglądają tylko na fotografiach w encyklopedii.

Podobał mi się kościół świętego Mateusza i otaczające go pomniki. Długo nie mogłem zrozumieć, kim jest żołnierz na pomniku i dlaczego u jego stóp pali się ogień. Myślałem, że to jakiś polski święty. W końcu dowiedziałem się, że to legionista Piłsudskiego, dzielnego wodza Polaków.

Bardziej interesowało mnie popiersie Papieża. Dla nas, Brazylijczyków, to ukochany Papa. Bardzo się martwiliśmy na wieść o jego chorobie. W Sao Paulo ludzie w kościołach modlili się o jego zdrowie, telewizja przerywała programy, nadając ze szpitala, w którym leży Papa.
Ja pracuję w brazylijskiej telewizji. Gdy moi szefowie dowiedzieli się, że wyjeżdżam do Polski, natychmiast dostałem zlecenie. Mam wysyłać relacje o tym, jak Polacy reagują na chorobę Papieża. Myślałem, że podobnie jak w Brazylii, wszyscy będą przerażeni. Ale tutaj, w ojczyźnie Papy, nikt nie wierzy, że choroba może być groźna dla Jana Pawła II. Powtarzano mi, że Papież nie umrze, że wyzdrowieje. I co? Mieli rację. Papa to silny góral - tak mówili moi przyjaciele.

Nie mogę się przyzwyczaić do waszej okropnej pogody. Po dwóch minutach pobytu na mrozie mam ochotę wrócić do hotelu. Zasuwam szczelnie ekspres kurtki. Mam szal i pożyczone rękawiczki, lecz wciąż mi zimno. A po ulicach Pabianic chodzą sami wariaci - w rozpiętych kurtkach, bez czapek. Moi przyjaciele tłumaczą, że minus cztery stopnie Celsjusza w styczniu to żaden mróz. Że dla pabianiczan to prawie wiosna. Nie mogę tego zrozumieć. Karla się ze mnie śmieje. Ona przez pół roku trenowała w Nowosybirsku, w Rosji. Przyzwyczaiła się do mrozu nawet minus czterdzieści stopni.

W Pabianicach ponoć trwa karnawał. Hmmm…, gdybym tak fetował koniec karnawału w Brazylii, to byłbym chyba monstrualnie gruby, żadna dziewczyna by na mnie nie spojrzała, nie mógłbym pokazać się na plaży. A wszystko przez tłusty czwartek. W Brazylii teraz tańczymy dniem i nocą, trenując przed uliczną sambą, w Polsce wszyscy obżerają się słodyczami. Pączki są przepyszne, ale po trzecim miałem dość.

Z tańczeniem to u was spory kłopot. Szukam dobrej dyskoteki z alternatywną muzyką, bo uwielbiam tańczyć. W Sao Paulo, gdzie mieszkam, najlepsze klimaty są w klubach gejowskich. Geje są niezwykle otwarci, świetnie się bawią, no i są spokojni. Można pójść z dziewczyną i nie narażać się na zaczepki. Trochę mnie martwi, że w Pabianicach są tylko dwie "zwykłe" dyskoteki. Dziwią mnie opowieści pabianiczan, że polscy geje żyją w ukryciu. Po co? Nie rozumiem.

Wszystkie niedostatki wynagradza mi polska kuchnia. Jadłem już żurek i brizol. Są niesamowite. Nie mogę doczekać się bigosu i rosołu, na który zaprosili mnie pabianiccy znajomi. Póki co, często jadam w Grill Chacie, bo tam serwują tradycyjne polskie potrawy. Zasmakowała mi też shoarma w Sphinksie. Wiem, że to orientalne danie, ale za to porcja jest tak ogromna, że ledwo wstaję od stolika. Mam nadzieję, że gdy wrócę do domu, zmieszczę się w bramce na lotnisku w Sao Paulo.


***
Claudio Cordeioro przyjechał do Pabianic z dziewczyną, Karlą da Costa, nową koszykarką pabianickiej Polfy. W rodzinnej Brazylii pracuje jako dziennikarz gazety Fora de Sao Paulo (odpowiednik naszej Gazety Wyborczej) i przygotowuje wiadomości dla dużej stacji TV. Relacjonuje mecze piłkarskie UEFA i ligi koszykówki.

Claudio chciałby zwiedzić całą Polskę, zobaczyć Kraków, Oświęcim i Wadowice. Marzy o wyprawie na Litwę.