ad

O ciele unoszącym się na wodzie powiadomił policję przechodzień. Była godzina 15.30. Na ul. Podmiejską pojechał radiowóz i karetka pogotowia ratunkowego.
O 15.40 dyżurny policji wezwał strażaków. Chodziło o wyciągnięcie ciała na brzeg. Strażacy zrobili to błyskawicznie.

Lekarz pogotowia odstąpił od akcji reanimacyjnej. Na pomoc była za późno. Stwierdził zgon kobiety. Na miejsce zdarzenia przyjechał prokurator i biegły sądowy - medyk.

Szybko zidentyfikowano zmarłą. To 76-letnia Teresa B., samotnie mieszkająca w domu przy ul. Podmiejskiej.

Ustalono, że wczoraj była w odwiedzinach u syna, który mieszka także przy ul. Podmiejskiej. Około godziny 16.00 Teresa B. wyszła. Do swojego domu nie dotarła.
Szła na skróty.

Jak doszło do tej tragedii?

Policja wykluczyła udział osób trzecich. Z kieszeni ubrania kobiety nic nie zginęło. Teresa B. nie miała torebki. Być może idąc po ciemku, wpadła do rowu i nie udało się jej wydostać. Inna hipoteza jest taka, że kobieta straciła przytomność lub doznała zawału serca. Wtedy wpadła do wody.
Wszystko wskazuje, że był to nieszczęśliwy wypadek.

Okoliczności i przyczynę śmierci ostatecznie wyjaśni policyjne śledztwo. Ciało zostało zabezpieczone do dyspozycji prokuratury.