- To był nieszczęśliwy wypadek. Nie mamy co do tego wątpliwości - mówi Zdzisław Stopczyk, komendant pabianickiej policji. - Akta sprawy przekazaliśmy już prokuraturze.

Policjanci pracowali nad tą sprawą trzy dni. Na budowie przy ul. Wolskiej, gdzie zginął instruktor, pomagali im strażacy.

- Oświetlaliśmy teren, użyczyliśmy podnośnika, by policjanci mogli zbadać i sfotografować silnik windy towarowej - mówi młodszy brygadier Dariusz Jach.

- Mamy świadka tego zdarzenia. Jest nim uczeń, z którym tego dnia Jerzy S. jeździł - dodaje komendant.

Prokuratura nie dopatrzyła się udziału osób trzecich.

Do tragedii doszło w piątek wieczorem na ul. Wolskiej. Tu Jerzy Szewczyk budował dom. Około godziny 17.40 wsiadł do windy i uruchomił ją. Wjechał na pierwsze piętro, żeby sprawdzić strop. Potem wsiadł do windy i chciał zjechać na dół. Mechanizm zawiódł. Winda pojechała do góry. Kilka sekund później spadła wraz z mężczyzną na ziemię z wysokości 10 metrów.

- Silnik przerwał linę, na której winda była umocowana - mówią policjanci.

Wezwano karetkę pogotowia. Lekarz przez 20 minut prowadził akcję reanimacyjną. Niestety, nie powiodła się. Zgon nastąpił wskutek obrażeń wewnętrznych.


***
Jerzy Szewczyk miał 57 lat. Od 2000 r. prowadził Ośrodek Szkolenia Kursowego. Uczył kierowców wózków widłowych i konserwatorów wózków podnośnikowych, szkolił bhp-owców. Pogrzeb Jerzego Szewczyka odbędzie się 2 listopada.