Zjeżdżają w każdy czwartek. Rankiem pojawia się 30, czasami nawet 40 furgonetek załadowanych po dach. Mają rejestracje z literami EPD (Poddębice). Handlarze z tego miasteczka opanowali niemal połowę największego pabianickiego targowiska przy ulicy Moniuszki. Właściciele furgonetek sprzedają wszystko, co znajdą na „wystawkach" w Niemczech. „Wystawki" to niepotrzebne meble, lodówki, pralki, telewizory, radia i rowery, które Niemcy wyrzucają przed domy, na ulice.

– Nigdzie w województwie „wystawki" nie sprzedają się tak dobrze jak u was – mówi Andrzej Michalak, który na rynku stoi z żoną.

Michalakowie jeżdżą do Niemiec od 5 lat. Dwa razy w miesiącu przywożą furgonetkę staroci. W Pabianicach handlują od pół roku.

– Wasze targowisko z wystawkami jest młode. Ruch tutaj jak w ulu – mówi Andrzej Michalak.

– To jeden z najdłużej otwartych rynków, jaki znamy. Można handlować od świtu do późnego wieczora – dodaje żona.

„Szpica" desantu z Poddębic dotarła do Pabianic ponad rok temu. Weteranem jest Marcin Mandat.

– Wtedy staliśmy tu w trzy samochody. Na pniu sprzedawałem niemal cały towar – wspomina. – Teraz ciężko sprzedać nawet najlepsze kawałki. Konkurencja za duża.

Marcin jest w branży od 7 lat. W poszukiwaniu wystawek zjeździł już całe zachodnie Niemcy.

– Do dawnego "DDR" nie opłaca się jeździć. Tam bida podobna do naszej – mówi.

Od kilkunastu miesięcy zbiera starocie tylko w Zagłębiu Ruhry.

– Tam mieszkają najbogatsi Niemcy. Co kilka lat wymieniają meble, kupują nowe telewizory, lodówki, pralki. Stare wystawiają przed domy – opowiada Marcin.

W soboty i niedziele handlarze z Poddębic ustawiają się na targowiskach w Łodzi i Kutnie.

– Ale nigdzie klienci nie targują się tak twardo jak w Pabianicach – opowiada Mandat. – Czasem mam wrażenie, że chcielibyście towar za darmo.

W czwartek między kramami kręciło się kilkuset pabianiczan.

– Dużo tu śmieci, ale da się znaleźć cacuszka za psie grosze – uważa Adam Wojnarowicz, kolekcjoner wyrobów z metali kolorowych.

Największe wzięcie mają niemieckie rowery.

– Szukam roweru dla córki. Słyszałam, że tutaj można tanio kupić. Najmodniejsze są teraz miejskie rowery z dużymi kołami, a handlarze takich mają najwięcej – rozglądała się z zaciekawieniem Joanna Pytko.

– Sprzedają się też stare meble, kosiarki do trawy, sprzęt rtv – wylicza handlarz Andrzej Michalak.

Wśród poddębickich rejestracji tylko jedna jest nasza - EPA.

– Handluję od pół roku – mówi jedyny pabianiczanin (nazwisko do wiadomości redakcji). – Kokosów z tego nie ma, ale da się zarobić na chleb.

Pabianiczanin przywozi starocie z Kolonii.

– To rejon równie bogaty jak Zagłębie Ruhry – mówi.

Do silnej konkurencji poddębiczan musiał przywyknąć.

– Tamto miasteczko żyje z wystawek – opowiada. – Słyszałem, że zaczęło się od jednego faceta, któremu coraz więcej ludzi pozazdrościło kasy.

***
Ile kosztują „wystawki"
(wszystkie ceny do negocjacji):

drewniany segment - 400 zł

kanapa – 50-100 zł

wózki dla dzieci – 50-100 zł

rowery – 50-300 zł

mosiężna stojąca lampa – 50 zł

mosiężne żyrandole (imitujące lampy naftowe) – 120-320 zł

telewizor – 100-200 zł

drukarka komputerowa (na części, bo nie działała) – 20 zł

wieża hi-fi – 100-200 zł