Urszula K., długoletnia pracownica Rejonu Obsługi Mieszkańców nr 2, dostała zwolnienie dyscyplinarne. Powód: księgowała wpłaty pieniędzy, a pieniędzy nie było. Robiła to przez kilka lat.

- Po co? Możemy się tylko domyślać… - mówi Krzysztof Krauzowicz, dyrektor Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej. - Rozmawiałem z nią, ale nie udało mi się dowiedzieć, co zrobiła z naszymi pieniędzmi.
W ubiegłą środę dyrektor Krauzowicz złożył w prokuraturze doniesienie o popełnieniu przestępstwa. Ma nadzieję odzyskać 200 tysięcy zł, których brakuje w kasie.

Urszula K. nie miała dostępu do gotówki. Jej praca polegała na księgowaniu wpłat od osób, które wynajmują sklepy w centrum miasta. Księgowała też czynsze za mieszkania komunalne. Pracowała przy komputerze.

Afera wyszła na jaw, gdy do ROM-u przyszedł znajomy księgowej. Domagał się pieniędzy za nadpłacony czynsz. Po sprawdzeniu okazało się, że żadnej nadpłaty nie ma. Jest za to spory dług - 2.000 zł.

Natychmiast skontrolowano wszystkie operacje finansowe, które robiła Urszula K. Wtedy okazało się, że księgowa w szczególny sposób traktowała także czynsze z dwóch sklepów w centrum miasta. Jednym z nich jest sklep spożywczy przy ulicy Zamkowej.

- Coś takiego! Nic nie wiem o tej sprawie. Nie znam tej pani - mówi zaskoczona szefowa sklepu. - Mam dokumenty, które potwierdzają przelewy pieniędzy za czynsz. Wpłaty robiłam w banku, na poczcie, ostatnio w kasie Urzędu Miejskiego.

Księgowa Urszula K. jest w zakładzie psychiatrycznym.

W ROM-ie pracowała przez 32 lata. Wkrótce miała przejść na emeryturę.