Miejskimi autobusami mają sterować: rzecznik prasowy oszusta, krewniak prezydenta i znajomy prezydenta z Akademii Medycznej. To powołana właśnie rada nadzorcza spółki MZK. Protegowanym Jana Bernera będziemy musieli płacić po około 800 zł miesięcznie.

Najbardziej zdumiewa powołanie Marcina Wolskiego (na zdjęciu). Ten polonista był do niedawna rzecznikiem oszusta - Ryszarda Kruschego, który zrujnował fabrykę Pawelana. Krusche jest ścigany listem gończym. Wcześniej Wolski próbował sił jako redaktor w gazetach i telewizji TOP oraz rzecznik starosty - ale bez większego powodzenia. Od niedawna demonstruje członkostwo partii Prawo i Sprawiedliwość.

Życie Pabianic spytało prezydenta, dlaczego do MZK wziął człowieka, który nie zna się ani na komunikacji publicznej, ani na kierowaniu, ani na finansach. Oto odpowiedź Jana Bernera:

- To dobry dziennikarz i ma wyższe wykształcenie. Był sekretarzem redakcji, więc tym bardziej nadaje się na stanowisko sekretarza rady. Spełnia wymogi stawiane kandydatom do rad nadzorczych.

Drugi członek rady nadzorczej - Piotr Adamski, jest dyrektorem Miejskiego Ośrodka Sportu. Bierze też dietę radnego powiatowego. Jest spokrewniony z Bernerem. Prezydent wystawia mu dobrą ocenę:

- Sprawdził się na stanowisku dyrektora. Zna prawo. Ma doświadczenie, bo pracował w innych radach nadzorczych. Nie obawiam się posądzeń, że zatrudniam rodzinę.

Trzecią osobą w radzie nadzorczej MZK jest Stanisław Zagdański - łodzianin i znajomy prezydenta Bernera. Razem pracowali w Akademii Medycznej. Zagdański był dyrektorem administracyjnym.

- Ma duże doświadczenie. Nadzorował budowę Akademii - przekonuje prezydent.

MZK nie ma pieniędzy nawet na łatanie przerdzewiałych autobusów, ale będzie miał na płacenie członkom rady nadzorczej - około 2.400 zł miesięcznie.


***
Moim zdaniem:

Rozsądniej było wziąć do MZK konia. Ten przynajmniej jako tako się zna na wożeniu ludzi.