Rozprawa zaczęła się w Sieradzu z 30-minutowym opóźnieniem. Do sądu na czas nie dojechali psychiatrzy. Potem sędzia poprosił widownię o opuszczenie sali. Opinie psychiatrów zostały utajnione. Poznają je tylko sędziowie,  prokurator, obrońca, oskarżony i wdowy po policjantach.
 Dzisiaj mowę końcową wygłosi prokurator. Na 30 października sąd zaplanował mowy końcowe oskarżycieli posiłkowych i obrońcy. Tego dnia poznamy też datę ogłoszenia wyroku.
Sieradzka prokuratura zarzuciła byłemu strażnikowi więziennemu działanie ze szczególnym okrucieństwem i w wyniku motywów zasługujących na szczególne potępienie. Grozi mu dożywocie.

- Wnoszę o wymierzenie kary dożywotniego pozbawienia wolności z możliwością wcześniejszego zwolnienia po czterdziestu pięciu latach - powiedziała dziś prokurator, Krystyna Patora. - Chodzi o jak najdłuższą eliminację oskarżonego od społeczeństwa, dlatego mozliwość ubiegania się o wcześniejsze zwolnienie powinna nastąpić dopiero po takim okresie.

Do tragedii doszło 26 marca ubiegłego roku. Tego dnia Damian Ciołek – strażnik więzienia w Sieradzu – zabił trzech policjantów. Strzelił do nich z wieżyczki przy bramie więziennej. Dwaj polegli to aspiranci z Pabianic: 41-letni Wiktor Będkowski i 32-letni Andrzej Werstak. Trzeci to policjant z Łodzi, 31-letni Bartłomiej Kulesza. Najpierw Ciołek zastrzelił kierowcę radiowozu. Trafił 5 razy. Do aspiranta Werstaka, który wyskoczył z auta i próbował skryć się w budynku, strzelił też pięć razy. Ciężko ranny aspirant Będkowski przez godzinę wykrwawił się w samochodzie, bo Ciołek nie dopuścił do niego lekarza.
Biegli psychiatrzy orzekli, że Ciołek jest zdrowy psychicznie. Ma jedynie zaburzenia adaptacyjne związane z problemami rodzinnymi. Obrońcy utrzymują, że to właśnie stało się podłożem masakry w więzieniu.