To był dla koszykarek Polfy trudny sezon. Pabianiczanki aż 11 razy schodziły z parkietu na tarczy - tyle porażek w jednym sezonie już dawno im się nie przytrafiło. W składzie drużyny nie było żadnych zmian, a mimo to nasze miały kłopoty z pokonaniem ligowych średniaków.

Każda z koszykarek Polfy miała w ubiegłym sezonie lepsze i słabsze momenty. Równo grała Sylwia Wlaźlak. Kilka jej asyst mogłoby posłużyć za wzór dla młodszych zawodniczek. Szybko powróciły do formy po urlopach macierzyńskich Elżbieta Trześniewska i Renata Piestrzyńska. Pod tablicami nieźle radziła sobie Gabriela Toma. Olbrzymie postępy zrobiła Agnieszka Pałka. W końcówce sezonu rewelacyjnie zagrały Marzena Głaszcz i Monika Veselovski.

To nie był dobry sezon - mówi Sylwia Wlaźlak, kapitan koszykarek Polfy.

W ostatnim półfinałowym meczu ze Ślęzą Wrocław odniosła pani kontuzję. Co z kolanem?

- Na szczęście badania wykazały, że kości są całe. To było tylko poważne stłuczenie.

Ale pechowo przytrafiło się tuż przed finałem play off i przeszkodziło w rywalizacji z Lotosem.

- Faktycznie, przez to nie zagrałam na sto procent swoich możliwości. Nie mogłam pomóc koleżankom z drużyny, ale radziły sobie beze mnie. I myślę, że spisały się całkiem nieźle.

Dla Polfy był to trudny sezon. Poniosłyście aż jedenaście porażek i to z ligowymi średniakami. Jakie były przyczyny niedyspozycji?

- To raczej pytanie do naszych trenerów. Ale rzeczywiście sama się zastanawiam, jak do tego doszło. To był jeden z najgorszych sezonów w naszym wykonaniu. Był mniej emocjonujący od poprzednich, choćby dlatego, że nie grałyśmy w Pucharze Ronchetti. Nie zaliczam go do udanych, ale plan został wykonany. Jesteśmy wicemistrzyniami Polski.

Krążą opinie, że liga koszykarek jest łatwo przewidywalna. Od początku wiadomo, że wygra Lotos i najprawdopodobniej Polfa będzie druga. Czy podziela pani ten pogląd?

- Lotos rzeczywiście zdominował ligę. Gdynianki mają olbrzymi budżet - cztery, pięć razy większy od naszego. Stać ich na transfery świetnych koszykarek spoza Polski. Pieniądze idą w parze z sukcesem.
A pozostałe kluby? Rywalizacja byłaby bardziej wyrównana, gdyby miały więcej pieniędzy na wzmocnienia. A tak pozostaje im walka o niższe pozycje.

Jakie są pani plany na najbliższe tygodnie?

- Teraz czeka mnie roztrenowanie. Potem krótki odpoczynek i w czerwcu występy w reprezentacji Polski.

Walczycie o awans do mistrzostw Europy. Jak pani ocenia szanse Polski w tej rywalizacji?

- Na dziewięćdziesiąt dziewięć procent zagramy w finałach mistrzostw. W pierwszej rundzie wygrałyśmy wszystkie mecze. Teraz wystarczy nam tylko zwycięstwo z Bułgarią. Ale i tak będziemy walczyć do końca. W rewanżach z Turcją i Ukrainą nie zamierzamy odpuszczać.