Około godziny 2.30 brzęk tłuczonego szkła obudził Lucynę K., gospodynię parafii w Kazimierzu (koło Lutomierska), która spała w pokoju na piętrze plebanii. Wystraszona kobieta obudziła proboszcza śpiącego w sąsiednim pokoju.

Ksiądz Stanisław zbiegał na dół, gdy zaatakował go uzbrojony w kij bandyta. Drugi napastnik dopadł krzyczącą o pomoc gospodynię. Przydusił ją pierzyną, próbując uciszyć. 58-letnia kobieta była silniejsza. Wtedy bandyta rzucił się do ucieczki.

48-letni proboszcz też nie dał sobie w kaszę dmuchać. Wyrwał kij napastnikowi, zanim złoczyńca "dał dyla" przez wybite okno.

Ksiądz Stanisław telefonicznie powiadomił policję w Pabianicach. Do Kazimierza natychmiast pomknął radiowóz. Po drodze policjanci natknęli się na czerwone auto - alfa romeo. Na widok radiowozu, jego kierowca skręcił w boczną drogę i zatrzymał się. Z samochodu wyskoczyło dwóch mężczyzn. Zniknęli w ciemnościach nocy.

- Policjanci zastawili pułapkę - opowiada aspirant Zdzisław Czestkowski z pabianickiej policji. - Zaczaili się w pobliżu.

Dochodziła godzina 8.00, gdy do auta wrócił jeden z mężczyzn.

- Trzymał w ręku kluczyki, we włosach miał siano, jakby spał w stodole - mówi Czestkowski.

Policjanci zatrzymali go. Ksiądz Stanisław rozpoznał w nim jednego z napastników.

Sprawca napadu na plebanię to 22-letni Marcin N., mieszkaniec wsi leżącej kilka kilometrów od Kazimierza. Samochód jest własnością jego ojca.

- Kilka godzin później zatrzymaliśmy 26-letniego łodzianina, Marcina K. - mówi aspirant. - Mamy podstawy podejrzewać, że brał on udział w tym napadzie.

Marcin N. przyznał się do napadu na plebanię. Prokurator postawił mu zarzut usiłowania rozboju z użyciem niebezpiecznego narzędzia. Grozi mu kara więzienia do 12 lat.

Sąd w Łasku zdecyduje, czy Marcin N. trafi do aresztu tymczasowego.

W poniedziałek ksiądz Stanisław nie chciał rozmawiać z prasą. Od księży, którzy z nim rozmawiali, dowiedzieliśmy się, że czuje się już dobrze. Po południu miał odprawić mszę świętą.