Dobra wiadomość dla osób zapisanych w przychodni Pabian-Medu. Przy ul. Szpitalnej (w pokoju nr 9) działa ambulatorium. Po pomoc lekarza można się tu zgłaszać codziennie między godz. 18.00 a 8.00 oraz przez całą dobę w niedzielę i święta.

- Nie mogliśmy pozwolić, by nasi pacjenci tułali się po przychodniach w Łodzi - mówi Janusz Cherbeć, dyrektor Pabian-Medu.

W ambulatorium przy Szpitalnej dyżurują interniści i lekarze rodzinni. Przyjmują pacjentów Pabian-Medu oraz przychodni z ul. Wyspiańskiego i Twojego Lekarza Rodzinnego z ul. Nawrockiego.

Pabian-Med musiał otworzyć własne ambulatorium po tym, jak wygasła umowa z pabianickim szpitalem, a nowej dyrekcja nie chciała podpisać. Od 1 kwietnia 35.000 pacjentów z Pabianic, Ksawerowa i Dłutowa nie mogło korzystać z pomocy lekarzy w ambulatorium przy szpitalnym pogotowiu. Chorzy musieli czekać na karetkę z łódzkiej Wojewódzkiej Stacji Ratownictwa Medycznego lub jeździć do ambulatorium w Łodzi. Za wizytę u lekarza w szpitalu przy ul. Jana Pawła musieli płacić.

Nowe ambulatorium będą mieli też pacjenci przychodni rejonowych. Powstanie 1 maja w przychodni przy ul. Nawrockiego. W nocy (między godz. 18.00 a 8.00), w niedziele i święta tylko tutaj, a nie jak dotąd w szpitalu przy ul. Jana Pawła II, będzie można zgłosić się z gorączką, złamaną ręką lub bólem brzucha.

- Pacjenci będą mieli bliżej do lekarza - tłumaczy przeprowadzkę Jacek Wutzow, zastępca dyrektora szpitala. - Przychodnia na Bugaju jest blisko dużego osiedla, a szpital leży na obrzeżach miasta.

Dyrekcja szpitala wybrała przychodnię przy Nawrockiego, bo, jak twierdzą, jest ona najnowocześniejsza, najlepiej wyposażona i nie wymaga remontu. Wkrótce przeniosą tu też część sprzętu z przychodni przy Starym Rynku, która będzie zlikwidowana.

W dwóch pomieszczeniach zostanie uruchomiony gabinet lekarski i zabiegowy. Lekarz, który będzie tu dyżurował, udzieli pomocy na miejscu lub pojedzie do domu pacjenta samochodem.


***
DLA KOGO TE KARETKI?
(opinie Czytelników)

Rozdzwoniły się redakcyjne telefony. Czytelników zbulwersował wydrukowany tydzień temu artykuł „Dla kogo te karetki?!". Informował on, że 35.000 pabianiczan, zapisanych w przychodni lekarskiej Pabian-Med oraz przychodniach w Ksawerowie i Dłutowie, pabianickie pogotowie każe płacić za pomoc udzieloną w nocy, niedziele i święta.
Oto niektóre wypowiedzi:

Pracuję w Polfie. Ja i wielu pracowników Polfy leczymy się w Pabian-Medzie przy ulicy Kilińskiego. Przez wiele lat nasza fabryka dawała szpitalowi pieniądze, leki, urządzenia medyczne, pomagała mu w remontowaniu pomieszczeń. Szły na to także moje pieniądze. A teraz dyrektor szpitala ma czelność mówić, że nie będzie nam udzielał pomocy, bo mu się to nie opłaca…
Chemik

Gdyby naszym miastem rządził weterynarz, nie dziwiłbym się, że karetki pogotowia jeżdżą tylko do koni i perskich kotów. Gdyby rządził grabarz, nie dziwiłbym się, że w ogóle nie jeżdżą. Ale Pabianicami rządzi lekarz! Nie ma co, fajnego wybraliśmy sobie prezydenta…
Krzysztof K.

Zamiast się kłócić, panowie dyrektorzy, może byście usiedli do stołu i wymyślili coś pożytecznego. Przestańcie zwalać winę na kolegę. Słyszałem, że będzie ambulatorium w przychodni przy ul. Nawrockiego. A przecież jest już w pobliskim szpitalu przy Szpitalnej. Z tego wynika, że w jednym końcu miasta będą dwa ambulatoria, a na Piaskach ani jednego.
Pabianiczanin


***
LEKARZ KONTRA LEKARZ

- Nasze karetki będą jeździć do chorych, tak jak dotychczas: do nagłych przypadków i stanów zagrożenia życia - mówi doktor Jacek Wutzow, wicedyrektor szpitala.

Jacek Wutzow ma pretensje do doktora Janusza Cherbecia, dyrektora Pabian-Medu (pacjenci tej przychodni nie są obsługiwani przez pabianickie pogotowie). Twierdzi, że doktor Cherbeć nie prosił szpitala o pomoc ambulatoryjną dla swoich pacjentów. Drugi zarzut brzmi: doktor Cherbeć nie zapłacił szpitalowi za pacjentów Pabian-Medu, których pogotowie przyjęło w pierwszym kwartale tego roku.

- Nikt nie proponował usług pogotowia dla moich pacjentów - odpowiada szef Pabian-Medu. - Dlatego poprosiłem o pomoc Narodowy Fundusz Zdrowia. A szpital nawet nie przystąpił do konkursu ofert.

Doktor Cherbeć przyznaje, że nie uregulował szpitalnych rachunków za pierwsze trzy miesiące tego roku. Jest winien 30.000 zł.

- Zapłacę natychmiast, gdy dostanę pieniądze z Narodowego Funduszu Zdrowia - mówi. - Muszę jednak przypomnieć, że przez wiele lat pabianicki szpital z dużymi opóźnieniami płacił mi za badania wykonywane w Pabian-Medzie.