Leszek Maliński jest jednym z 22 oskarżonych o niegospodarność w Wojewódzkim Funduszu Ochrony Środowiska, gdzie był szefem Rady Nadzorczej.
- Jestem niewinny i nie należy mi się ani jeden dzień więzienia, ani złotówka grzywny – powiedział po wyjściu z sali rozpraw. – Zostałem pomówiony przez byłego prezesa Funduszu.
Prokurator domaga się dla Malińskiego (emeryta) kary w zawieszeniu na 2 lata. Ale sąd nie musi warunkowo zawieszać kar.
Drugi z pabianiczan oskarżonych w tym procesie to Wiesław Stasiak – były poseł na Sejm, prezes Gminnej Spółdzielni Samopomoc Chłopska i przewodniczący Polskiego Stronnictwa Ludowego w łódzkim. On także oświadczył nam, że nie czuł i nie czuje się winny.
– Poczekam na wyrok sądu – dodaje Stasiak, który był we władzach WFOŚ.
Prokurator chce dla niego kary jednego roku pozbawienia wolności (w zawieszeniu).
Wszyscy oskarżeni mieliby solidarnie naprawić szkody, czyli wpłać do kasy WFOŚ aż 42 mln zł.
– Jak to zrobią, jak się podzielą, to ich sprawa – dodaje prokurator Rafał Słowikowski.
Głównymi oskarżonymi w tym procesie są Waldemar Matusewicz - były marszałek województwa, i Andrzej Pęczak, były poseł SLD, ówczesny szef klubu radnych SLD w sejmiku województwa. Obaj mieli wpływ na obsadzanie stanowisk w Funduszu. I – zdaniem prokuratora – wykorzystywali to.
Pabianiczanina Leszka Malińskiego prokurator oskarżył o nadużycia uprawnień. Jest to przestępstwo z artykułu 296 kodeksu karnego. Według prokuratora, za sprawą m.in. Malińskiego WFOŚ miał ponieść duże straty finansowe.
W latach 1999-2000 Fundusz miał wiele chybionych inwestycji, na których stracił ponad 42 mln zł. Była to m.in. pożyczka 10 mln zł na budowę zakładu utylizacji odpadów poubojowych w Zgierzu.
Fundusz wydawał pieniądze na to, na co nie pozwalał mu statut. Kupił 228 tysięcy akcji Banku Częstochowa - po 33,60 zł za akcję. Tymczasem ich cena giełdowa wynosiła zaledwie 25 zł. Fundusz przepłacił ponad 2 mln zł.