---
Środa, dzień pierwszy

Ulica Partyzancka. Wielu kierowców ignoruje nowe znaki drogowe i tablice ostrzegawcze. Jadą prosto, mimo że ulica jest już zamknięta. Winni - kierowcy, którzy zapomnieli o dzisiejszym rozpoczęciu prac na Partyzanckiej.

- Zatrzymywali się dopiero, kiedy widzieli zamkniętą ulicę i zakazy skrętu - mówi Andrzej Baczyński z policji w Pabianicach. - Musieli zawrócić.

Korek na św. Jana - stoi kilkanaście samochodów próbujących dostać się na Kilińskiego. Stoją też auta, których kierowcy mają zamiar skręcić z Zamkowej w św. Jana. Na skrzyżowaniu co chwilę słychać pisk hamulców.

Spóźniają się autobusy. Jest godz. 14.12. O tej porze z przystanku spod SDH powinien odjeżdżać autobus linii "1". Ale nie odjeżdża. Utknął w korku na wysokości Zamku. Pasażerowie cierpliwie czekają. Spod SDH-u w stronę dworca PKP odjadą "jedynką" dopiero o 14.17, z 5-minutowym opóźnieniem. Winny - MZK, który nie uaktualnił rozkładów jazdy.

- Spodziewaliśmy się opóźnień - tłumaczy Zdzisław Sysio z MZK. - Zwłaszcza dla linii "1", "262" i "265". Rozkładu nie będziemy jednak zmieniać, bo za parę dni wszystko się unormuje.

---
Czwartek, dzień drugi

Godz. 9.30. Jedziemy Zamkową. Od skrzyżowania z Kilińskiego ruch jest płynny. Na Warszawskiej - też. Skręcamy w Sikorskiego. Z przeciwka widać sznur aut jadących od Rzgowa. Wjazd w Sikorskiego jest utrudniony. Winni - kierowcy, którzy nadal ignorują znaki drogowe.

Na Partyzanckiej część aut jadących z Łodzi zamiast skręcić w Sikorskiego jedzie prosto. Skręcają dopiero w Konstantynowską.

W południe tworzy się gigantyczny korek. Na ul. Łaskiej jest w miarę spokojnie, ale zator zaczyna się od Zielonej Górki. Samochody jadące do Łodzi zwalniają i zatrzymują się. Jadące do Łasku przyspieszają i próbują uwolnić się z korka. Zator ciągnie się od Zamku.

- To koszmar - mówi pani Jadwiga, kierowca małego fiata. - Mieszkam na Bugaju i żeby dojechać na Stary Rynek muszę się wbijać w Zamkową. Między blokami nie da rady, bo zablokowana jest Piotra Skargi i Grobelna.

Na Grobelnej robotnicy naprawiają most. Przejazd będzie możliwy dopiero w pierwszych dniach września. Remont zbiegł się w czasie z przebudową mostu na Partyzanckiej. Winny tej sytuacji jest Urząd Miejski - nie ustalił z Generalną Dyrekcją Dróg Krajowych i Autostrad terminów rozpoczęcia prac.

- Piotra Skargi jest nieprzejezdna, bo trwa remont kanału. Niestety, awaria zdarzyła się akurat teraz - tłumaczy Andrzej Różański z Zakładu Wodociągów i Kanalizacji. - Ci, którzy chcą uniknąć korków na Zamkowej, lepiej niech tędy nie jadą, bo będą zawracać.

Na Partyzanckiej - przebudowa mostu. Zamknięta ulica i… przejście dla pieszych.

- To skandal! - oburza się Magdalena Andrzejewska. - Szłam tamtędy dzisiaj do pracy i okazało się, że muszę wrócić do Zamkowej i nadłożyć drogi. Zamiast 10 minut, na Partyzancką dotarłam w 40 minut. Nie wiem, czy w tym czasie robotnicy choć raz zdążyli machnąć łopatą.

Winna jest Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad. To ona, projektując przebudowę mostu przy Partyzanckiej, nie pomyślała o pieszych.

---
Piątek, dzień trzeci

Godzina 10.30. Odcinek 700 metrów - od Zamku do Traugutta - przejeżdżamy w 4 minuty 15 sekund. Przejazd przez miasto wydaje się nieco łatwiejszy niż wczoraj. Korki jednak się tworzą.

Na moście przy Partyzanckiej widać rozpoczęcie robót. Zrywana jest nawierzchnia drogi. Chodnik po obu stronach nadal zamknięty. Nie ma miejsca na poprowadzenie kładki dla pieszych.

- Zwrócimy się do zarządcy drogi o kładkę dla pieszych - mówi Joanna Kołakowska z referatu eksploatacji miasta. - Mogłaby iść górą, nad ulicą.

Godzina 13.00. Sznur samochodów ciągnie się od sądu przy Warszawskiej aż do skrzyżowania Zamkowej i Kilińskiego. W korku tkwią autobusy, ciężarówki, samochody osobowe. Hałas i smród jest nie do wytrzymania. Winni - kierowcy ciężkich samochodów, którzy jadą tranzytem przez środek miasta, zamiast wyznaczonym objazdem.

- Gorąco, a my nie otwieramy okien - narzeka Urszula Jaros z pabianickiego muzeum. - W środku wszystko się trzęsie. To koszmar!