W piątek świętowali złote gody na Zamku, gdzie otrzymali medale od prezydenta:


Jadwiga i Zdzisław Augustyniakowie
- Zakochałam się w mężu od pierwszego wejrzenia – wspomina z uśmiechem pani Jadwiga.
Pan Zdzisław wpadł w oko przyszłej żonie na ulicy. Potem spotkali się na zabawie.
- Mąż przepięknie grał na gitarze i śpiewał – dodaje pani Jadwiga. - Śpiewał mi przez całe życie.
Wychowali trzy córki. Mają 4 wnuków i 2 wnuczki.
- Gdyby nie miłość, nie wytrwalibyśmy razem tylu lat – przyznają. - Miłość w związku jest najważniejsza.

Karolina i Konstanty Papugowie
Mieszkali po sąsiedzku. Razem dorastali i zakochali się. Wspólnie przeżyli już 60 lat.
- Różnie bywało – wspominają. - Ale jesteśmy razem.
Ich recepta na udany związek to kompromis.
- Trzeba umieć się pokłócić i pogodzić – przyznają.
Wychowali dwóch synów. Mają 4 wnuków i 2 prawnuków.

Anna i Leszek Matusiakowie
Poznali się na Strzelnicy w czasie 1-majowego festynu.
- Ale upatrzyłem sobie żonę dużo wcześniej – mówi pan Leszek.
Przez 50 lat byli zgodnym małżeństwem.
- Ważna jest tolerancja i umiejętność ustępowania sobie – wyznają. - Pokłóciliśmy się tylko raz w ciągu tych lat, rok po ślubie. Nie odzywaliśmy się wtedy do siebie dwie godziny.
Wychowali syna. Mają wnuka i wnuczkę. Niedługo na świat przyjdzie prawnuczek.


Łucja i Hieronim Matiaszczykowie
Oboje mieszkali w Szynkielewie.
– Poznaliśmy się, gdy wracaliśmy z pracy – opowiada pan Hieronim.
Było to w roku 1950. 5 września, trzy lata później, Matiaszczykowie stanęli na ślubnym kobiercu.
– Całe życie mieliśmy zgodne, nie możemy narzekać – przyznają. – Oczywiście zdarzały nam się sprzeczki, tego nie da się w małżeństwie uniknąć, ale najważniejsze jest umieć się dogadać.
Jubilaci mają liczną rodzinę. Wychowali 4 córki, 8 wnuków i 4 prawnuków.


Irena i Wiesław Bończykowie
– W 1957 roku nad rzeką w Kolumnie zobaczyłem piękną, zgrabną, opaloną dziewczynę – wspomina pan Wiesław. – Już rok później została moją żoną.
Państwo Bończykowie mieli ciekawe życie. Dużo wspólnie podróżowali.
– Przeżyliśmy wiele wspaniałych chwil: narodziny syna, świętowanie jego i naszych naukowych osiągnięć – wyliczają.
Twierdzą, że nie ma recepty na zgodne małżeństwo, ale w budowaniu pozytywnych relacji bardzo ważne są: wytrwałość, spokój i wspólne przezwyciężanie trudności.


Barbara i Mieczysław Ciesielscy
Pytani o receptę na udane małżeństwo, zgodnie mówią o: miłości, szczerości i wzajemnym zrozumieniu. Co najbardziej cenią w sobie?
- W mężu kocham przede wszystkim jego delikatność i opiekuńczość - mówi pani Barbara.
- Najpiękniejsze cechy mojej żony to dobroć i możliwość polegania na niej w każdej sytuacji – twierdzi pan Mieczysław.

Poznali się w 1957 roku podczas pochodu majowego. Po dwunastu miesiącach byli już małżeństwem.
Państwo Ciesielscy są rodzicami dwójki dzieci i dziadkami trójki wnucząt.


Romualda i Eugeniusz Lasotowie
Znają się od dziecka, oboje pochodzą z miejscowości Lasoty.
- W naszym małżeństwie najbardziej cenimy cierpliwość, szczerość i oczywiście miłość – mówi pani Romualda. - W mężu zaś od zawsze ujmuje mnie jego pracowitość, uczciwość oraz grzeczność.
Państwo Lasotowie wychowali dwoje dzieci. Mają wnuczka.