Brudny, śmierdzący, zapaćkany farbami i upstrzony durnymi napisami dworzec PKP przestanie straszyć. Remontu zabytkowego budynku nie zrobią jednak kolejarze, którzy tłumaczą się pustą kasą. Dworzec odnowią prywatne firmy z Pabianic. Wymiana okien i drzwi, naprawa dachu, oskrobanie i pomalowanie murów mają kosztować prawie 400 tys. zł. Firmy, które "przyłożą rękę" do remontu budynku, będą mogły zawiesić na nim swoje reklamy. Część rachunków pokryje kasa miasta.

- Nie może być tak, żeby pabianiczanie wybierający się w podróż pociągiem, ze wstrętem wchodzili na dworzec - mówi wiceprezydent Jarosław Pinder, który wpadł na pomysł zaproszenia firm do odnawiania dworca. - Poza tym to wstyd, by Pabianice kojarzyły się podróżnym z obskurną stacją, niemiłosiernie brudną, porośniętą chwastami.

Aby robota nie poszła na marne, ściany budynku będą pokryte farbą, na której nie da się niczego nabazgrać. Dworzec ma być strzeżony w dzień i nocą - przez zawodowych ochroniarzy i strażników miejskich. Pojawi się na nim punktualny zegar i przyzwoity (czytelny) rozkład jazdy.

Prace mają ruszyć w połowie roku.