Wydaje się, że to dużo, ale… to, co zostaje w klubowej kasie wystarcza tylko na przetrwanie. Jak to możliwe?

Trzy pabianickie kluby sportowe otrzymały od miasta 200 tysięcy złotych na utrzymanie swoich obiektów. I tak, wspomniane 160 tysięcy złotych trafiło do PTC, 35 tysięcy otrzymali Zjednoczeni, zaś pięć tysięcy złotych dostali żeglarze, czyli Pabianicki Klub Sportów Wodnych. Kasy na obiekty jest o 50.000 złotych mniej niż w ubiegłym roku.

- Te środki zostały przesunięte na szkolenie młodzieży. Całościowa kwota się nie zmieniła. Przeznaczyliśmy na sport milion złotych – zapewnia Grzegorz Mackiewicz, prezydent Pabianic.

Z porównania suchych kwot wynika, że Zjednoczeni dostali o sześć tysięcy złotych więcej niż w 2023 roku. „Wodniacy” dostali mniej, ale mają na terenie Lewitynu nowiutką szkutnię.

- Pięć tysięcy złotych dofinansowania otrzymali na ośrodek w Duninowie – dodaje prezydent.

Paradoksalnie klub, który dostał najwięcej z miejskiej kasy, czyli PTC, jest… najbardziej poszkodowany. Przynajmniej tak wynika z wyliczeń włodarzy „fioletowych”.

- Z tych 160 tysięcy, aż 127 musimy… oddać do miasta w formie podatku. Zatem na budynek przy ulicy Gdańskiej i boiska oraz budynek klubowy przy Sempołowskiej zostaje nam 33 tysiące złotych. Dramat – uważa Dariusz Kopa, prezes PTC.

Dla porównania: w 2021 roku PTC na obiekty dostało 158 tysięcy, zaś w dwóch kolejnych latach (2022, 2023) na konto „fioletowych” trafiało 176 tysięcy złotych. Po zapłaceniu podatku w klubowej kasie zostawało kilkadziesiąt tysięcy złotych z miejskiej dotacji.

- Koszty utrzymania wyglądają następująco: w 2021 roku była to kwota 225 tysięcy, rok później 268 tysięcy, zaś w ubiegłym roku niemal „dobiliśmy” do 300 tysięcy złotych – wylicza prezes. – Koszty lawinowo rosną, a… dotacja nam zmalała.

Zawodnicy PTC korzystają nie tylko z własnych obiektów.

- Piłkarze, siatkarze i kolarze wynajmują do treningów miejskie hale sportowe, za które opłata w 2023 roku wyniosła prawie 45 tysięcy złotych – dodaje Kopa.

Jak wyjaśniła nam w mailu Aneta Klimek, rzecznik Urzędu Miejskiego w Pabianicach: „Zmiana kwot rok do roku wiąże się ze zmianą sytuacji pabianickich klubów”. Na czym polega ta zmiana? Na części obiektów PTC (od ulicy Grabowej) powstała nowa hala sportowa, nad którą pieczę sprawuje miasto.

- Klubowi ubyła część terenu, zatem powierzchnia, którą trzeba utrzymać się zmniejszyła – zauważa prezydent.

- Terenu, za który płacimy podatek, rzeczywiście nam ubyło. Co prawda dopiero od czerwca zeszłego roku, mimo że budowa hali zaczęła się dużo wcześniej. Podwyżki podatku sprawiły, że kwotowo nic się nie zmieniło – ripostuje prezes PTC.

Na co PTC przeznacza miejską dotację? Halę przy Gdańskiej, w której ćwiczą nie tylko zapaśnicy, ale także kolarze, szachiści oraz brydżyści trzeba oświetlić i ogrzać. Zapewnić sportowcom ciepłą wodę pod prysznicami i skromne wynagrodzenia osobom sprzątającym.

Z kolei na obiekcie przy Sempołowskiej lwią część kwoty pożera koszenie czterech boisk. W tamtym roku było to niemal 30 tysięcy złotych, a działacze i członkowie klubu też we własnym zakresie dokonywali prac pielęgnacyjnych boisk czy koszenia murawy. Spore koszty to także podlewanie boisk w okresie wiosenno-letnim. Piłkarki i piłkarze po treningach i meczach też muszą się wykąpać w ciepłej wodzie, za którą trzeba zapłacić.

- To nie jest tak, że stoimy z założonymi rękami i czekamy na kasę z miasta. Szukamy pieniędzy wszędzie, gdzie tylko się da. Własnym sumptem wykonujemy też prace na obu obiektach – przyznaje Kopa. - Dzięki uprzejmości pana prezydenta i zapewnieniu wkładu własnego, miasto w imieniu klubu wystąpiło do województwa o dofinansowanie w kwocie 300.000 złotych na remont obiektów.

W tej sprawie „fioletowi” czekają na odpowiedź. Niewykluczone, że do klubu wpłynie jeszcze dodatkowa dotacja z miasta.

- Kwota na sport jest uzupełniana w ciągu roku, więc planujemy, że zostanie zwiększona – informuje Klimek. – W ubiegłym roku dofinansowaliśmy też drobne inwestycje: Włókniarz ma nowe krzesełka na trybunach, a PTC nowe ławki dla rezerwowych.

Bez względu na to, czy klub dostanie jeszcze miejską dotację, czy nie – PTC czeka niezwykle ciężki rok.

- Zazwyczaj to, co zostawało po opłaceniu podatku, wystarczało na przetrwanie, a nie na jakiekolwiek inwestycje – mówi prezes. – Niektórym wydaje się, że dostajemy z miejskiej kasy „kokosy” i jesteśmy niegospodarni, bo stadion przy Sempołowskiej wygląda tak, jak wygląda. Tymczasem prawda jest zgoła inna…

PS. Skontaktował się z nami prezydent Grzegorz Mackiewicz, który przyjrzał się dotacji na obiekty PTC. Przyznał, że musiało dojść do pomyłki podczas wyliczania kwoty przez Radę Sportu i obiecał, że postara się, by „fioletowi” otrzymali większe środki na obiekty.