Zestaw do odtwarzania filmów DVD był główną nagrodą w konkursie dla kierowców. Walczyło o nią 14 kierowców, w tym córka i wnuk prezydenta Pabianic - Jana Bernera. Zawodnicy rozwiązywali testy z przepisów ruchu drogowego i mieli sprawdzian z jazdy autem przed supermarketem na Bugaju.

Córka prezydenta pojechała słabiej. Wygrał wnuk - Rafał Trąbski. To on dostał zestaw DVD kupiony przez Urząd Miejski za pieniądze podatników - czyli nasze. Dziadek Rafała, prezydent Jan Berner, wiedział o zakupie nagrody i był patronem zawodów.

"Jestem dumny zarówno z udziału, jak i uzyskanego wyniku w tej imprezie przez mojego wnuczka" - stwierdził prezydent w piśmie do redakcji Życia Pabianic. Wcześniej pytaliśmy Bernera, czy ładnie to tak, że nagroda z kasy miejskiej dostaje się w ręce jego rodziny.

Jan Berner nie widzi w tym nic nagannego. Życie Pabianic uważa inaczej. W cywilizowanym świecie regulaminy podobnych konkursów są stanowcze. Krewnym organizatorów i fundatorów nagród zabrania się wyciągania rąk po trofea. Nawet gdy chodzi o loterię fantową w parafii. Dlaczego? Bo udział krewniaków rodziłaby brzydkie podejrzenia.

Prezydent jest innego zdania. Tłumaczy się tak: "Poproszono mnie o objęcie patronatu nad tą szczególnie pożyteczną akcją i brałem udział jedynie w otwarciu konkursu. Został on przeprowadzony przez organizatorów z udziałem przedstawiciela policji według regulaminu jednakowego dla wszystkich uczestników, a nagrody przekazano sędziom. O wynikach dowiedziałem się następnego dnia. (...) Pytanie dotyczące nagradzania zwycięzców, w tym wypadku także mojego wnuczka, świadczy o nieznajomości rywalizacji w tego typu imprezach i wydaje się być nieetyczne".