Szpital miejski przy ul. Jana Pawła II. Tu od 9 lutego trwa pobór do wojska. Pod drzwiami z napisem „Komisja poborowa” tłumek młodych mężczyzn. Siedzą, stoją, chodzą. Czekają na werdykt, kto będzie musiał poświęcić dziewięć miesięcy życia na służbę wojskową. Nastroje są różne - od zniecierpliwienia i niepokoju, po spokojną pewność siebie. Spokojni są ci, którzy jeszcze się uczą. Ich wojsko nie ruszy.

- Chciałbym dostać „D” - mówi Konrad Szwed. - Chociaż są zawody, w których potrzebna jest kategoria „A”, na przykład w policji czy Straży Miejskiej.

- Moja wymarzona kategoria to „E” - mówi Maciek Szumlański. - Wojsko jest beznadziejne, można zmarnować sobie życie.

- No właśnie. Słyszałem, że nasza armia nie potrafi zadbać o żołnierzy. Z poligonu odwozili chłopaków prosto do szpitala, z odmrożonymi stopami - dodaje inny chłopak, proszący o anonimowość.

W tym roku przed komisją stanie 950 młodych ludzi. Do tej pory lekarze zbadali już 425. Codziennie przyjmują 35 kandydatów.

- Komisja ma przede wszystkim ustalić kategorię zdrowia poborowych - wyjaśnia Paweł Glapa ze Starostwa Powiatowego. - Kiedy i ilu z nich dostanie powołanie do wojska, to zależy od potrzeb armii.

Zasadnicza służba wojskowa trwa teraz tylko 9 miesięcy. Wojskowi twierdzą, że w tak krótkim czasie trudno wyszkolić pełnowartościowego żołnierza.

- Dlatego wśród poborowych szuka się tych, którzy mają określone, potrzebne wojsku umiejętności - dodaje Glapa. - W tej chwili na przykład potrzebni są masarze, kucharze.


***
Kategorię A dostają ci, którzy mogą pochwalić się końskim zdrowiem. B dostaje się na 24 miesiące, na wyleczenie się z choroby. Z kategorią D do armii wcielają tylko w czasie wojny. Kategoria E zwalnia od noszenia karabinu w czasie wojny i pokoju.