Jego znak rozpoznawczy to rytm, szybkie tempo, głęboki bass i charakterystyczne brzmienie. Pabianiczanin od 15 lat komponuje muzykę elektroniczną. Już 8 lat z łodzianinem Danielem Błońskim tworzą duet razorPoint grający na żywo muzykę drum’n’bass.
– Dla mnie muzyka jest jak tworzywo, materiał, który trzeba uformować. Melodia to początek procesu tworzenia, a dźwięki powstają syntetycznie w komputerze – mówi.
Adam z muzyką miał kontakt od dzieciństwa.
– Gdy tata chciał mnie czymś zająć, wyciągał gramofon i stare płyty – opowiada. – Zawsze chciałem jednak robić coś więcej niż tylko słuchać muzyki.
15 lat temu Adam zaczął przygodę z muzyką elektryczną.
– Podstaw komponowania, struktury i harmonii uczyłem się sam, na starych komputerach – dodaje. – Później spotkałem kilku życzliwych muzyków, którzy dodatkowo mi w tym pomagali.
O szkole muzycznej nigdy nie myślał.
– Szkoła narzuca pewne sztywne zasady, sposób myślenia, mnie nigdy nie interesowało tworzenie muzyki w klasycznym brzmieniu. Szukałem podejścia do muzyki jak do materiału, tekstury. W szkole tego nie ma.
Technologia z biegiem lat szła do przodu i Adam coraz więcej „wyciskał” z komputerów.
– Zacząłem działać w ruchu nazywanym „demosceną”. To subkultura grafików, muzyków i programistów, którzy tworzą artystyczne realizacje, jednocześnie chcąc pokazać maksimum możliwości komputera.
Swoją muzykę po raz pierwszy zagrał przed publicznością w 1997 roku.
– To był koncert w Ciechocinku na kortach tenisowych – dodaje. – Taki był początek mojego kontaktu ze sceną klubową.
W 2000 roku Adam dołączył do grupy ludzi związanej z łódzkim klubem Forum Fabricum i nad muzyką zaczął pracować z nimi. Zagrali kilka koncertów.
– Tam spotkałem Daniela – opowiada. – Mieliśmy podobne spojrzenie na muzykę. Zaczęliśmy specjalizować się w stylistyce drum’n’bass.
Tak powstał duet razorPoint.
– Uzupełniamy się. Tworzymy i gramy na żywo już od 8 lat. Żeby zaistnieć na klubowej scenie, znaleźliśmy swój pomysł na prezentowanie muzyki – mówi Adam.
Występowali już w wielu polskich miastach oraz w Niemczech, Słowacji, Holandii i Czechach. W ich muzyce można znaleźć elementy eksperymentalne, próby łączenia różnych stylistyk i konwencji muzycznych.
– Ale wszystko to podporządkowane jest jednemu celowi – ma być tanecznie i energetycznie – zapewnia Adam.
Grają tylko i wyłącznie własną muzykę, co wyróżnia ich z tłumu formacji didżejskich. Jak powstaje ich brzmienie?
– Potrzebne są komputery, odpowiednie oprogramowanie i porządne studyjne nagłośnienie – wyjaśnia. – Sztuka polega na tym, żeby poznać oprogramowanie, ujarzmić je i maksymalnie wykorzystać jego możliwości. Nie używamy instrumentów, a tworzenie muzyki przypomina trochę budowanie skomplikowanej konstrukcji z klocków.
Żeby napisać utwór, potrzebują kilku godzin, czasem dni, a nawet miesięcy.
– Melodia i pomysł to dopiero punkt wyjścia. Ode mnie zależy, jak wszystko ostatecznie zabrzmi – mówi Adam. – Jestem jednocześnie muzykiem i realizatorem. Z Danielem dużo pracujemy poprzez Internet. Obaj wnosimy swoje pomysły. Dla mnie najważniejszy jest rytm, struktura i brzmienie całego utworu. Daniel zajmuje się atmosferą, tłem, efektami.
Przez Internet nawiązali kontakt z niemiecką wytwórnią Drone Audio. W listopadzie jej nakładem ukaże się winylowy singiel zawierający 2 utwory. Płyta ta jest zapowiedzią pełnowymiarowego, autorskiego albumu „Deeper Wounds”, który ukaże się jako CD na przełomie 2009/2010 i będzie zawierał 12 utworów.
– To dla nas szansa, żeby usłyszeli nas ludzie w całej Europie i w Stanach Zjednoczonych. To krok milowy dla naszej muzyki – cieszy się muzyk z Pabianic.