Z najlepszymi żeglarzami świata ścigał się pabianiczanin - Maciej Stasiak (mistrz i wicemistrz Polski). Żeglarze spotkali się w szwajcarskim Brissago na prestiżowych regatach Dannemann Cup. Razem ze Stasiakiem pływali: mistrz świata Ashby Glenn (Australijczyk), wicemistrz świata Andreson Schott, mistrz Europy Peter Tobler i mistrz Szwajcarii Charles Favre. W regatach wystartowało 57 łódek z 12 krajów. Stasiaka sklasyfikowano na 54. pozycji. Regaty wygrał Ashby, przed Andersonem i Favre.


***
Brissago leży w Szwajcarii, tuż przy granicy z Włochami (1.280 km od Pabianic). Temperatura w dzień przekraczała 30 stop. Celsjusza. Siła wiatru dochodziła do 3 w skali Beauforta.


***
Rozmowa z Maciejem Stasiakiem

Dlaczego tak słabo wypadłeś?

- Pierwszy raz byłem na regatach tej rangi. Tam nie było słabych zawodników. Mieli najlepszy na świecie sprzęt, a na dodatek to zawodowcy i profesjonaliści. Każdy z nich jest finansowany przez sponsora.

Ty nie pływasz profesjonalnie?

- Sporo się od nich nauczyłem, bo oni pływają inaczej niż żeglarze w Polsce. Na przykład o niektórych stylach tylko czytałem i nie wierzyłem, że to możliwe. W Brissago zobaczyłem, jak to się robi.

Masz nowy żagiel i maszt…

- …ale kadłub jest przestarzały. Na takich pływało się 10 lat temu. Oglądali mnie tam jak muzealny obiekt. Za nowy musiałbym zapłacić 40.000 zł plus cło.

Pierwszy raz od wielu lat poniosłeś taką porażkę. Jak się czułeś?

- Upokorzony. Dwa starty miałem tak dobre, że wyprzedziłem w nich nawet mistrza świata. Ale co z tego, skoro zaraz potem zostawałem w tyle. Teraz myślę o tym, by się wycofać.

Dlaczego?

- Bo z tym sprzętem jaki mam, chyba zbyt wiele nie osiągnę.