– Winne są szkoły jazdy, bo kiepsko uczą – uważa Zbigniew Skowroński, szef Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego. – Im chodzi tylko o pieniądze. Żadnemu kursantowi nie powiedzą prawdy, że kierowcą nie będzie, bo brakuje mu umiejętności.
Po szkoleniu w jednej z pabianickich szkół jazdy, egzamin zdał tylko co siódmy absolwent. Agnieszka z ul. Jutrzkowickiej zdała dopiero za czwartym razem. Egzaminator kazał jej sprawdzić światła, olej i wycieraczki w nissanie micra.
– A ja na kursie jeździłam oplem – wspomina. – Na dodatek nikt mi nie pokazał, gdzie w nissanie jest wskaźnik poziomu oleju.
Aby wreszcie zdobyć upragnione prawo jazdy, zapożyczyła się, wykupiła jazdy dodatkowe i zapłaciła za kolejny egzamin. W sumie wydała prawie 3.000 zł.
– Szkoły jazdy powinny wziąć na siebie odpowiedzialność za swych kursantów – uważa Skowroński.
I domaga się, by podczas egzaminu obecny był instruktor, który uczył lub doszkalał kandydata na kierowcę – jeśli ten nie zdał trzykrotnie.
– Po oblania kolejnego egzaminu instruktor powinien dodatkowo bezpłatnie doszkolić kursanta – mówi.
Ze statystyk Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego wynika, że spośród 20.000 zdających, aż 42 procent oblało egzamin na placu manewrowym.
– Niech WORD przyjrzy się najpierw sobie – uważa Dariusz Koźlenko, pabianiczanin, który po 16 latach za kółkiem musiał ponownie zdawać egzamin na prawo jazdy. Powód? Nazbierał za dużo punktów karnych.
– Jeździłem szybko, ale bezpiecznie. Przez te lata piętnaście razy objechałem kulę ziemską. Nie miałem wypadku – mówi. – Na egzamin poszedłem na pewniaka. Egzaminatorzy szybko wyprowadzili mnie z błędu.
Oblał pięciokrotnie. Za pierwszym razem nie sprawdził świateł cofania. Za drugim przepuścił inny samochód, choć był na drodze uprzywilejowanej. Trzeci egzamin oblał na placu manewrowym, bo cofając, nie odwrócił głowy.
– W 1990 roku, gdy zdawałem na prawo jazdy, uczyli mnie, by w takich sytuacjach korzystać z bocznych lusterek – wspomina.
Czwarty egzamin oblał, bo zdaniem egzaminatora, za długo jechał lewym pasem. Piątego nie zdał, bo za szybko zjechał z lewego pasa. Zdał za szóstym. Wydał ponad 700 zł.
Dlaczego? To wytłumaczył mu znajomy instruktor. „Jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze” - szepnął.
Ośrodki mają tyle pieniędzy, ile same zarobią. Gdyby egzaminatorzy puszczali wszystkich kursantów, każdy zostawiłby w kasie tylko 22 zł za egzamin teoretyczny i 112 zł za praktyczny. A gdy armia zdających musi przyjść na egzamin po raz drugi, trzeci, czwarty, to w kasie będzie dwa, trzy, cztery razy więcej pieniędzy.
W Łodzi kursanci opowiadają o kobiecie, która prawo jazdy zdobyła za… 18. razem.
- Wyniki egzaminów byłyby lepsze, gdyby część teoretyczna trwała krócej – uważa Grzegorz Terczyński właściciel szkoły jazdy Terczyński. – Teraz część teoretyczna trwa około 40 minut, a to dekoncentruje zdających. Nie zaszkodziłoby również, gdyby na następny egzamin nie trzeba było czekać aż miesiąc.

Grażyna Grabowska
Ewelina Borkiewicz
ramka:
Tak w zeszłym roku zdawali w Łodzi kursanci pięciu pabianickich szkół:
Szkoła X - spośród 42 osób egzamin za pierwszym razem zdało 7. (na placu oblało 13, w mieście – 22).
Szkoła Y – spośród 31 zdało 7 (na placu oblało 9, w mieście – 15).
Szkoła XY – spośród 13 zdało 2 (na placu oblały 4, w mieście – 7).
Szkoła XX – spośród 6 zdała 1 osoba. (na placu oblała 1, w mieście – 4).
Szkoła YY – spośród 50 zdało 11 (na placu oblało 20, w mieście – 19).
(na podstawie statystyk WORD w Łodzi)