Biuro poselskie Anity Błochowiak (SLD) przy ul. Traugutta 2:

- Ukończyłem Uniwersytet Łódzki, znam dwa języki obce. Czy możecie mi pomóc znaleźć pracę? - pytam szefa biura, Rafała Boczkiewicza.

- Oczywiście, proszę zostawić swoje CV - pada odpowiedź.

Szef biura nie prosi do środka. Stojąc w drzwiach, zapytałem uparcie:

- Czy moje dokumenty będą leżeć w pana szufladzie, czy też przekaże je pan któremuś pracodawcy?

- Wie pan, SLD jest teraz w opozycji, niewiele możemy. Ale tuż obok jest biuro Prawa i Sprawiedliwości. Oni teraz rządzą. Proszę ich zapytać - radzi Boczkiewicz.

Biuro senatora Dariusza Górskiego (PiS). Przed drzwiami stoi kolejka. Czekam 30 minut.

- Chętnie panu pomogę w kontakcie z pracodawcami, bo właśnie tworzymy bazę firm, które borykają się z problemami kadrowymi i mają wolne etaty - zachęca szef biura, Bohdan Bączak.

Biuro posłanki Grażyny Tyszko (Samoobrona) przy ul. 20 Stycznia 8/10. Szef - Marek Ubych, zaprasza do środka, podsuwa krzesło i uważnie słucha.

- Gdzie chciałby pan pracować? - pyta. - A jakie ma pan zainteresowania?

Obiecuje skontaktować mnie z pracodawcami.

Biuro posła Andrzeja Biernata (PO) przy ul. Gdańskiej 6. Szefa nie ma. Sekretarka dzwoni do niego z informacją, że przyszedł interesant. Łukasz Kucharski zjawia się po kilkunastu minutach. Zaprasza do środka i z zainteresowaniem słucha.

- Jest mi bardzo miło, że trafił pan do nas. Organizujemy spotkania z pracodawcami i chętnie umówię pana na takie spotkanie - kończy rozmowę.

W „domu partii” przy ul. Traugutta 2 na piętrze miało być wspólne biuro posła Pawła Zalewskiego i senatora Czesława Rybki (PiS). Nie znalazłem go.


***
MOIM ZDANIEM

Przekonałem się, że nie taki poseł straszny, jak go malują. Co prawda nie zastałem żadnego pabianickiego posła ani senatora. Kierownicy ich biur okazali się ludźmi życzliwymi, choć nie pomogli, to przynajmniej wysłuchali.