- O takim bestialstwie jeszcze nie słyszałem, choć w Straży Miejskiej pracuję parę ładnych lat - kręci głową strażnik Jerzy Wójcik.

O zwyrodnialcu, który pastwi się nad zwierzęciem, strażnicy dowiedzieli się od policjantów. Była godzina 14.15.

- Dzwoniono z ulicy Smugowej - opowiada Andrzej Baczyński z policji. - Świadek widział, jak ktoś ciągnie za autem zająca uwiązanego na sznurku.

Wkrótce zadzwoniła druga osoba wstrząśnięta bestialstwem. Pijanego mężczyznę znęcającego się nad zwierzęciem widziała przed pubem przy ul. Smugowej, tuż za kościołem Miłosierdzia Bożego.

Strażnicy natychmiast tam pojechali, ale oprawcy już nie było. Wkrótce telefon w komendzie strażników odezwał się jeszcze raz. Dzwonili lokatorzy bloku przy ul. Popławskiej. Przed klatką schodową znaleźli martwego zająca. Miał rozpruty brzuch. Obok leżał zakrwawiony nóż.

- Lokatorzy opowiadali, co ze zwierzęciem robił ich młody sąsiad, Dawid F. - mówi strażnik.

Lokatorzy twierdzili, że gdy auto zatrzymało się przed domem, zając jeszcze żył. Kierowca wysiadł i „bawił się" zakrwawionym zwierzęciem. Kręcił sznurkiem nad głową, śmiał się. W końcu dobił zająca nożem i spokojnie poszedł do domu.

Świadkowie wskazali oprawcę. 25-letni Dawid F. do niczego się nie przyznaje.

- Tłumaczył, że wyszedł do samochodu, bo zapomniał zamknąć drzwi na klucz - mówi strażnik. - Dziwi się, czego od niego chcemy.

Dawid F. musiał dmuchać w alkomat. Był pijany. W organizmie miał ponad 2 prom. alkoholu. Strażnicy skierowali przeciwko niemu wniosek do Sądu Grodzkiego. Odpowie za znęcanie się nad zwierzęciem.

- Będzie też odpowiadał za kierowanie autem w stanie nietrzeźwym - dodaje strażnik.

Pabianiczanie potrafią być bezduszni.

- Co tydzień dostajemy 3-4 zgłoszenia o okrutnym traktowaniu zwierząt - mówi Jadwiga Kopczyńska, inspektorka Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami.

Tydzień temu zamurowano okienka w komórkach domu przy ulicy Robotniczej 6. Uwięziono kocięta. W marcu mieszkanka bloku przy ul. Grota-Roweckiego znalazła w piwnicy martwe kociaki. Ktoś powiesił je na drucie przymocowanym do rury.

- Mamy problem z właścicielem boksera, mieszkającym przy ulicy Mokrej - opowiada Kopczyńska. - Podczas spaceru pies dostaje lanie grubą gałęzią. Właściciel mówi, że w ten sposób wychowuje psa.

Teraz TOZ spróbuje „wychować" pana psa. Sprawa o znęcanie się nad zwierzęciem trafi do Sądu Grodzkiego.

Od stycznia 2002 roku w Sądzie Grodzkim w Pabianicach toczyły się jedynie cztery sprawy o maltretowanie zwierząt.

- Do prokuratury wpływa ich więcej, ale wiele jest umarzanych z braku dowodów lub ze względu na bardzo niską szkodliwość czynu - mówi Karol Ike-Duninowski, wiceprezes i przewodniczący VI Wydziału Sądu Grodzkiego. - Wszystkie sprawy osądzone zakończyły się stwierdzeniem winy oskarżonych.

Najsurowiej ukarano właściciela psa, który bił zwierzę grabiami. Pies ma niedowład tylnych łap i głębokie rany. Sprawca został skazany na 4 miesiące więzienia (karę zawieszono na 2 lata) i grzywnę - 250 zł. Musi też zapłacić 300 zł na rzecz ochrony zwierząt.


***
Co na to prawo

Za znęcanie się nad zwierzęciem grożą kary pozbawienia wolności do roku, ograniczenia wolności lub grzywna.

Za znęcanie się i uśmiercanie zwierząt ze szczególnym okrucieństwem grożą kary pozbawienia wolności do 2 lat, ograniczenia wolności lub grzywny. Sąd może również orzec nawiązkę na ochronę zwierząt - do 2.500 zł.