- Z dnia na dzień dowiedzieliśmy się, że już nie pracujemy – żalą się byli pracownicy.
- To nie są zwolnienia grupowe - oświadczył nam Andrzej Moszura, prezes Philips Lighting Pabianice SA. - Po prostu nie przedłużamy z nimi umów o pracę.
Jak się dowiedziało Życie Pabianic, „żarówka” nie przedłuża umów z grupą osób pracujących dotąd w oddziale produkującym lampy energooszczędne przy ul. Partyzanckiej.
Dlaczego Philips zwalnia, skoro kilka miesięcy temu do fabryki przyjmowano wszystkich chętnych? Pracowników szukano nawet w Dłutowie, Kolumnie i Łasku. Do pracy dowoziły ich specjalne autobusy.
- Otóż, w ciągu ostatniego roku pabianicki Philips zatrudnił około tysiąca osób, mimo że planowano przyjąć tylko 600-700 - tłumaczy Iwona Małkus, kierownik działu organizacyjno-prawnego. - Aktualnie trwa naturalny proces dostosowania wielkości zatrudnienia do bieżących potrzeb rynkowych w grupie biznesowej lamp energooszczędnych.
W związku z tym, przewidywana jest redukcja około 250 pracowników nowo przyjętych na umowy czasowe.
- Nikt ze starej załogi nie odchodzi - zapewnia prezes Moszura. - Chyba że z powodu przejścia na emeryturę.