Nasz park zawdzięczamy poniekąd księciu generałowi Józefowi Zajączkowi (1752-1826) - namiestnikowi Królestwa Polskiego. To on wydał dekret, na mocy którego tereny wokół Łodzi miały się stać rozległym placem budowy przędzalni, tkalni, farbiarni, szwalni i warsztatów rzemieślniczych. Wtedy to Pabianice zaczęły intensywnie się rozwijać. Dekret namiestnika zapewniał dogodne warunki osadnictwa przybyszom z zachodniej Europy. Chętni zjeżdżali całymi rodzinami. Było ich tak wielu, zwłaszcza rzemieślników z Saksonii, że zaszła potrzeba poszerzenia granic administracyjnych mocno prowincjonalnego wcześniej miasteczka Pabianice. Obszar dzisiejszego parku Wolności przyłączono do naszego miasta w 1840 roku. Były to przeważnie skrawki lasu, dzikie stawy i zarośla.
Po bitwie o Łódź w 1915 roku wśród drzew wyrósł cmentarz wojenny. Mogiły były pojedyncze i zbiorowe - z dębowymi krzyżami. Cmentarz miał 7.868 metrów kwadratowych. Otoczono go niskim wałem ziemnym. Przy wejściu leżała marmurowa tablica. Na cmentarzu zbudowano drewnianą kaplicę.
W 1920 roku władze miasta zarządziły, że powstanie park miejski o powierzchni 60 morgów. Do zarośli otaczających cmentarz wojenny dołączono pobliskie pastwiska. Urządzanie i zagospodarowanie parku trwało prawie 10 lat. Zajmowała się tym firma Edwarda Natzela z ulicy św. Jana. Dopiero w 1929 roku zaproszono pabianiczan do pięknie zaaranżowanego i zalesionego parku. Ogrodzono go płotem. Trzy bramy parku były na noc zamykane. Porządku dniem i nocą pilnowali dozorcy.
W parku była drewniana restauracja czynna także zimą. Tuż obok niej, na białych ławkach ustawionych wokół ogromnego klombu z kwitnącymi kwiatami, siadały zamożniejsze pabianickie rodziny. Wśród pobliskich drzew stały altanki dla seniorów, którzy unikali promieni słonecznych, a także dla zakochanych. Były też korty tenisowe. W dwóch spośród czterech płytkich stawów pływały ryby. Można je było obserwować w kryształowo czystej wodzie, stojąc na białych drewnianych pomostach.
W parku Wolności szybko rozkwitało życie kulturalne - nie tylko na skalę miejską. Podczas Święta Pieśni w maju 1926 roku śpiewało tu 13 chórów z całego województwa.
We wrześniu 1939 park spłynął krwią. Toczyła się bitwa o Pabianice. Tutaj oraz w lesie karolewskim poległo wówczas 291 żołnierzy.
Podczas okupacji hitlerowskiej park niszczał.  Władze niemieckie wprawdzie nieco porządkowały go, ale bez zbytniego zaangażowania. Prawo wstępu do parku miała tylko ludność niemiecka.
Po wojnie starano się przywrócić parkowi dawny wygląd. Budynek restauracji leżał w gruzach. Odbudowano go tylko częściowo - bez zbytniej troski o urokliwą przedwojenną architekturę.
W 1948 roku szczątki Polaków z kwater wojennych przeniesiono na cmentarz katolicki przy ulicy Kilińskiego. Przez kilkanaście lat jeszcze jako tako dbano o park.
– Mówiąc o parku Wolności, nie można zapominać o ogrodniku Zygmuncie Rudnickim - uważa historyk, Alicja Dopart. - To on w latach 1945-1960 opiekował się parkiem Wolności i parkiem Słowackiego.
Rudnicki zagospodarował obydwa parki według własnych projektów. Zajmował się skwerkami, zieleńcami i kwaterami żołnierskimi. Pabianickie parki przypominały wtedy ogrody botaniczne. Na stawach w parku Wolności pływały łódki. Korty tenisowe przyciągały sportowców. Ogrodnik wkładał w swoją pracę całe serce i duszę. Był projektantem i współorganizatorem wystaw kwiatowych. Zmarł w 1968 roku.
Mimo starań ogrodnika, restauracja Parkowa dość szybko przemieniła się w letnią pijalnię piwa i oranżady. Schodziła się tu coraz gorsza klientela, wybuchały awantury i rozróby, przyjeżdżała milicja. Drewniana "buda" z obskurnym ogródkiem stojąca w pobliżu resztek bramy przy ulicy Łaskiej (dawniej generała Żukowa) przetrwała do przełomu lat 60. i 70.
Park ożywał tylko podczas świąt państwowych: 1 Maja i 22 Lipca. Organizowano wtedy festyny. W charakterze estrad stawiano przyczepy samochodowe. Z bufetów na ciężarówkach sprzedawano porcje serdelków z bułką, ciepłe piwo, oranżadę, cukierki, cukrową watę na patyku i artykuł rzadko goszczący w sklepach - papier toaletowy. Parku już nie pilnował dozorca. Resztki ogrodzenia zostały rozebrane.
W 1972 roku zlikwidowano cmentarz wojenny. Szczątki żołnierzy przeniesiono na znacznie lepiej zachowany cmentarz w Gadce Starej.
Dwa lata później władze Pabianic podjęły decyzję o modernizacji parku Wolności. Główne aleje wyasfaltowano. Stanęły przy nich tandetne latarnie. Wyremontowano starą strzelnicę wojskową. Ćwiczyli na niej członkowie Ligi Obrony Kraju, klubu sportów obronnych Walter, uczniowie podczas lekcji przysposobienia obronnego oraz milicjanci.
W 1974 roku zbudowano amfiteatr i kawiarnię. Ta ostatnia stanęła nie przy bramie, jak jej poprzedniczka, lecz w pobliżu amfiteatru. Dostała nazwę Parkowa. Prowadziła ją ekipa PSS Społem. Kawiarnia utrzymywała się głównie z wyprawiania wesel, bo od poniedziałku do piątku mało kto chadzał wypić kawę na "Strzelnicy". Zresztą kawy często brakowało.
Wytyczono też ścieżki zdrowia, na których wbetonowano żelazne "trzepaki" do ćwiczeń fizycznych. Usypano górkę saneczkową. Po tych pracach park był częściej odwiedzany przez pabianiczan.
W amfiteatrze organizowano koncerty, głównie kapel podwórkowych, choć bywała tu także piosenkarka Krystyna Prońko. W piwnicach kawiarni ćwiczyli kulturyści.
Ale park nie był ulubionym miejscem spacerów. Alejkami chadzali głównie seniorzy z pobliskiego domu rencistów i właściciele psów. Z dnia na dzień Strzelnica niszczała. Kawiarni zaszkodziła prywatyzacja. Lokal przechodził z rąk do rąk i obracał się w ruinę.
W połowie lat 90. władze miasta raz jeszcze próbowały odnawiać park Wolności. Ale szybko zabrakło pieniędzy na naprawianie połamanych ławek, oczyszczanie stawów i ratowanie budynku kawiarni.
W 2000 roku pabianicka rodzina Gramszów założyła stowarzyszenie społeczno-kulturalne Nasz Park. Chce przywracać świetność Strzelnicy. Na siedzibę stowarzyszenia obrano budynek dawnej kawiarni, który wyremontowano.