- Gdy ich zatrzymaliśmy, jeszcze śmierdzieli spalenizną - opowiada sierżant sztabowy Andrzej Baczyński z Powiatowej Komendy Policji. - Obaj mają kryminalną przeszłość. To drobni złodzieje i włamywacze.

Zbigniew K. i Piotr S. nie potrafili wytłumaczyć, dlaczego podpalili samochody. Wracali z imprezy, byli pijani. Starszy miał 1,76 prom. alkoholu w organizmie, młodszy 0,96 prom.

Zaczęli o godzinie 1.20. Najpierw podłożyli ogień pod hondę civic, zaparkowaną przy ul. Bugaj 70. Od niej zapaliła się zaparkowana obok czarna honda accord.

- Prawdopodobnie chcieli ukraść hondę civic - przypuszcza sierżant Baczyński. - Nie udało się, więc podpalili auto.

- Ta honda miała instalację gazową. Baliśmy się, że zbiornik z gazem wybuchnie - relacjonują lokatorzy pobliskiego bloku. - Całe szczęście, że nie było w nim paliwa.

Nie miał szczęścia właściciel czarnej hondy accord. Ogień stopił reflektor i zderzak auta. Opaliła się maska i boczne lusterko.

O 2.15 na ul. Mokrej 9 wandale podpalili daewoo tico. 15 minut później na ul. Smugowej - volkswagena transportera. W tico wypaliła się cała tapicerka, spłonęła tablica rozdzielcza.

- Szkoda mi tych ludzi. Długo jeździli wysłużonym maluszkiem. Tico kupili niedawno, miało pięć lat - żałowali sąsiedzi poszkodowanych z Mokrej.

Tico w sobotę rano odholowano. Zostały po nim tylko okruchy szkła na parkingu. Najmniej ucierpiał volkswagen transporter. Ma wybitą szybę w tylnych drzwiach i spaloną kanapę.

- Samochody podpalano od środka - tłumaczy strażak, który brał udział w akcji. - Ci wandale musieli stłuc szyby i wrzucić do środka zapaloną gazetę lub szmatę. Niewykluczone, że ogień mogły wzniecić odpalone petardy.

Na Smugową pierwsi, jeszcze przed strażakami, przyjechali policjanci. Najpierw gasili auto samochodowymi gaśnicami. Gdy do akcji wkroczyła straż, funkcjonariusze przetrząsnęli okolicę. Od świadków dowiedzieli się, jak wyglądali i w co byli ubrani podpalacze. Po kilkunastu minutach mieli ich w rękach.

Piotr S. w kieszeni miał cztery petardy. Sąd zastosował wobec obu wandali dozór policyjny. Odpowiedzą za zniszczenie mienia. Grozi im nawet do 5 lat pozbawienia wolności.