Tenisistka z Pabianic - Dominika Olszewska, zawojowała amerykańską uniwersytecką ligę tenisa ziemnego. Najpierw jako zawodniczka, teraz jako trenerka. Do USA wyjeżdżała z opinią najlepszej zawodniczki Pabianickiego Klubu Tenisowego w latach 90. Miała na koncie tytuł wicemistrzyni Polski juniorów w singlu (1993 r.), mistrzostwo kraju seniorek w deblu w parze z Sylwią Rynarzewską z SKT Sopot (97 r.).

Za ocean poleciała 5 lat temu. Zaczęła studia na Oklahoma State University w niewielkim miasteczku Stilwater w stanie Oklahoma. Okazało się, że przy uczelni jest żeńska drużyna tenisowa. Gdy Dominika pokazała trenerowi polskiego pochodzenia - Juliuszowi Lubicz-Majewskiemu, co potrafi, ten bez słowa przyjął ją do zespołu. Grały w nim same Europejki: oprócz pabianiczanki - Czeszka, Rosjanka i Białorusinka. Dominika była mocnym punktem drużyny. Dzięki niej kopciuszek rozgrywek uniwersyteckich wyrósł na mocny team. Dziewczyny miały pewne miejsce w pierwszej dziesiątce ligi liczącej blisko 200 drużyn z całej Ameryki. Dominika grała tak dobrze, że dostała stypendium sportowe. Wystarczyło jej ono na opłacenie 5 lat studiów.

Od roku Dominika jest słuchaczką studium magisterskiego. W sierpniu rozpocznie drugi - ostatni rok nauki. Nie gra już w drużynie uniwersyteckiej.

- Można w niej grać tylko cztery lata - opowiada. - Musiałam odejść, ale z tenisem nie skończyłam. Trener Lubicz-Majewski zaproponował, żebym została jego asystentką. Zgodziłam się.

Dominika zastąpiła Czeszkę - Martinę Hautovą.

- Dzięki temu dostałam kolejne stypendium - cieszy się. - Jeszcze nie wiem, co będę robić po studiach. Może zostanę w Ameryce, a może wrócę do Pabianic i będę uczyć młode tenisistki.