- Kotański był jednym z największych Polaków. Pomógł wielu ludziom. Za to należy mu się pomnik - mówi Skrzymowski.

Monument stanie na tyłach ośrodka Markotu przy ul. Granicznej.

- Marek będzie miał na głowie swoją ulubioną bejsbolówkę. Obok stanie drewniany krzyż i tabliczka z napisem: "Marek Kotański, człowiek, który pomagał ludziom" - planuje szef pabianickiego Markotu.

Pomnik ma kosztować 10.000 zł.

- Tyle zażyczył sobie jeden z pabianickich rzeźbiarzy, ale ciągle szukam kogoś tańszego - mówi Skrzymowski.

Szef Markotu zebrał już 4.000 zł. 3.000 zł dali sponsorzy, 1.000 zł - pensjonariusze Markotu z Pabianic, Bełchatowa i Domu Samotnej Matki w Łodzi.

- Nie było przymusu. Ludzie dawali, ile mogli. Nadal są wdzięczni Kotańskiemu. Bez niego już dawno nie byłoby ich na tym świecie - mówi Skrzymowski.

Bezdomni z pabianickiego Markotu planują, że pomnik będzie gotowy 15 czerwca - w czwartą rocznicę powstania ich ośrodka.


***
MAREK SKRZYMOWSKI

WIEK: 49 lat.

SKĄD SIĘ WZIĄŁ: jest łodzianinem. Cztery lata temu poznał Marka Kotańskiego i został jego współpracownikiem. Mógł założyć Markot w Nowej Brzezince koło Częstochowy i Pabianicach. Wybrał nasze miasto, bo leży bliżej Łodzi.

JEGO KARIERA: ukończył Liceum Ogólnokształcące i Technikum Budowlane. Rok studiował w łódzkiej Akademii Sztuk Pięknych, 2 lata na Wydziale Marketingu i Zarządzania Uniwersytetu Łódzkiego. Miał pracownię sitodruku i salon mebli kuchennych. Dokształca się w Instytucie Terapii Uzależnień w Warszawie.

JEGO NAŁOGI: przyznaje, że był alkoholikiem, ale od 9 lat nie pije. Działa w ruchu anonimowych alkoholików. Pomaga innym wyjść z nałogu.

JEGO RODZINA: bezdomni z Markotu. Ale ma też narzeczoną - Elżbietę. W przyszłym roku planują wziąć ślub.