Właścicielka 4 kotów i 4 psów. Mama, teściowa, babcia. Brzmi łagodnie. Jednak to nieustępliwa ekonomistka, która finansami samorządów zajmuje się od lat. Absolwentka prawa. Do walki o fotel prezydenta startuje z ogromną energią i wizją dla Pabianic. O Pabianicach, życiu prywatnym i zawodowym Anna Łosiak mówiŻyciu Pabianic:

 

Co jest takiego w Pabianicach, że warto porzucić wygodne i spokojne życie, aby wystartować w wyborach samorządowych?

- Pabianiczanie są wyjątkowi, zasługują, by ich wysłuchać i wejść z nimi w dialog. Mają świetne pomysły na to miasto. Kochają Pabianice. Potrzebują kogoś obiektywnego, kto nie jest uwikłany w politykę. Kto patrząc na chodnik czy sadząc drzewo, nie widzi barw politycznych.

W innych komitetach widzimy samych polityków, działaczy politycznych czy osoby zatrudnione w samorządach. Nie przeraża to pani?

- Właśnie dlatego urzekli mnie ludzie, którzy znaleźli się w Projekcie Pabianice i ludzie, którzy pomimo swoich ograniczeń podejmują walkę o swoje miasto. To społecznicy, nauczyciele, lekarze, przedsiębiorcy. To nie są ludzie, którzy idą do samorządu dla diet. Nie są to działacze partyjni z lokalnych układzików. Pracowałam jako skarbnik z Jackiem Gryzlem, gdy powstawał powiat pabianicki. Minęło 25 lat i dziś ewidentnie zaginęła idea tamtego samorządu, który rodził się w wolnej Polsce. Dziś nie szanuje się już społeczników. Pora to zmienić. Oddać Pabianice w ręce pasjonatów, którzy działają na wielu frontach i wesprzeć ich wiedzą i doświadczeniem.

Ma pani pomysł, żeby Pabianice przestały być tak zaściankowe?

- Ja mam nie tylko pomysł, ale bardzo dużo energii, żeby zmienić Pabianice. Ja mam odwagę wyjść na ulicę. Tutaj każdy napotkany człowiek chce być wysłuchany. Ja słyszę ich potrzeby. Ja nie tylko zmienię Pabianice, ja potrząsnę tym miastem!

Anna Łosiak kandydatka na prezydenta Pabianic

Są tacy, którzy zerkając na pani metrykę, wypominają wiek.

- Metryki się nie zmieni, ale to tylko liczby. A ja należę do osób energicznych, pracowitych i wciąż pełnych planów na przyszłość. Przecież metryka to też doświadczenie i dojrzałość. Najlepszym przykładem jest poseł z Pabianic, który jest w moim wieku i nie przeszkadza mu to w podejmowaniu wyzwań i pracy w Sejmie.

31 pabianiczan zdecydowało, że jako Projekt Pabianice stanie do walki o miejsca w Radzie Miejskiej. Kim są ci ludzie?

- Każda z tych osób to osobowość, pasjonat, ekspert w swojej branży. Dla nich Pabianice to miejsce, o które warto walczyć i które trzeba wreszcie zmienić. Przyszedł czas, żeby zwykli i niezwykli ludzie przejęli rządy w tym mieście.

Jedni oczekują zmian, inni chcą żyć w spokoju według własnych zasad. Co planuje zrobić przyszła pani prezydent, żeby jedni i drudzy mogli cieszyć się, patrząc na nasze miasto?

- Posprzątać! Na początek przede wszystkim pozamiatać ulice, posadzić kwiaty i drzewa. Mam dom, a przy nim ogród. Sama sadzę tutaj kwiaty, krzewy i własnymi rękoma urządziłam warzywnik i rabaty kwiatowe. Nie boję się zakasać rękawów i wziąć się do roboty. Ziemię taczkami też potrafię wozić. Nie boję się żadnych wyzwań. Trzeba zmienić Pabianice i ruszyć na Zachód w kierunku Europy.

Kto powinien się pani obawiać?

- Nikt, kto chce pracować dla Pabianic. Jestem zaskoczona, że w tej kampanii są komitety, które emanują agresją. My w Projekcie Pabianice jesteśmy uśmiechnięci i spokojni, bo nam chodzi o piękne Pabianice. Chętnie pomożemy panu posłowi w realizacji jego wyborczych przyrzeczeń 4K. My chcemy pracować dla tego miasta, bo wielka polityka nas nie interesuje. Zostawiamy ją tym, którzy ją lubią i chcą ją uprawiać. My nie jesteśmy przeszkodą.

Od lat pracuje pani w samorządach i spółkach, a to świat mężczyzn. Czy kobiety będą mogły liczyć na kobietę prezydenta Pabianic?

- To prawda, że w polityce kobiet jest jak na lekarstwo. W biznesie jest inaczej, bo „biznes nie zna płci”. Panowie niestety nie pozwalają nam za bardzo decydować i rzadko oddają nam kierownicze stanowiska. No chyba, że stanowiska księgowych i skarbniczek (śmiech). Owszem, chętnie zatrudniają nas jako urzędniczki, ale kiepsko wynagradzają. Trzeba to zmienić, bo ja wiem, jaka to ciężka i czasami niewdzięczna praca.

Ma pani siłę, żeby to zmienić?

- Ja jestem silną kobietą i nie ukrywam, że lubię pracować z silnymi kobietami. A silna prezydent miasta to też silne miasto. Spójrzmy chociaż na Łódź, która ewidentnie potrzebowała ręki kobiety – prezydent Hanny Zdanowskiej. Ona zainwestowała w młodych i nie bała się ich zatrudniać w urzędach. Oczywiście są też tacy, którzy wypominają jej wiek.

Na ulicach Pabianic słychać, że w mieście najbardziej potrzebny jest basen.

- Jak będą pieniądze z Unii Europejskiej, to nawet aquapark i baseny letnie powstaną. Pabianiczanie zasługują wreszcie na miejsce, gdzie będą mogli spędzać wolny czas i cieszyć się z wodnych zabaw. A jak słyszymy, pieniądze już do Polski płyną. Ale trzeba pomyśleć też o innych dochodach i przyciągnąć do Pabianic inwestorów. Bo basen nie wystarczy wybudować, ale trzeba go potem utrzymać. Na to nikt nam pieniędzy nie da i trzeba o to zadbać samemu.

Kolejną grupą, dla której trzeba znaleźć miejsce w mieście, jest młodzież.

- Byłam zaskoczona, gdy na tych ulicznych spotkaniach słyszałam od młodych i bardzo młodych pabianiczan, że nie mają gdzie usiąść i pogadać. Nie ma takiego miejsca w mieście. Idą do galerii handlowych, na Lewityn, do Parku Słowackiego… I to wszystko. Żeby pójść do kawiarni lub pizzerii, trzeba mieć pieniądze. A oni ich nie mają, bo są dopiero uczniami bądź studentami.

Może nauczyciele w szkołach mogliby temu zaradzić?

- Może i by mogli, gdyby sami otrzymywali pomoc. Narasta wśród nauczycieli frustracja. Trzeba przyjrzeć się subwencji i zaprosić do debaty właśnie nauczycieli. Pora ich potraktować poważnie i z godnością.

Dlaczego Pabianice?

- Bo tutaj mam przyjaciół i rodzinę. Przyjeżdżam między innymi z wnuczką na zajęcia z programowania. Byłam skarbnikiem miasta, więc finanse miasta nie mają przede mną tajemnic. Pabianice mogą być uroczym, europejskim miastem, gdzie mieszka się wygodnie i bezpiecznie. Wystarczy tylko tego chcieć. Ja umiem wyrwać to miasto z marazmu i mam w tym wsparcie od ludzi z Projektu Pabianice. Poza tym w Pabianicach pracuje wielu fachowców. Współpracowałam z nimi, dlatego wiem, że razem możemy rozwijać to miasto.

Z mapy Pabianic znikają nie tylko małe sklepiki. Właściciele z przyczyn ekonomicznych likwidują małe i średnie biznesy. Są takie dzielnice, że mamy tylko markety, bloki, parkingi i jeden, ostatni prywatny sklepik.

- Wiem, że coraz trudniej znaleźć szewca czy kuśnierza. O modystce nie wspomnę. Właściciele małych sklepików przeżywają dramaty, bo zgodnie z ostatnimi badaniami spadły im obroty od 10 do 20 procent w porównaniu do ubiegłego roku. To prawda, że nie są w stanie konkurować z dużymi marketami ceną masła czy chleba. Trzeba nawiązać dialog. Pomyśleć o środkach kierowanych przez państwo na przebranżawianie i na pomoc dla małego biznesu. Brakuje współpracy z małymi i średnimi przedsiębiorcami. Bez pomocy miasta nie mają szans na przetrwanie, a to są przecież miejsca pracy pabianiczan. Chyba nikt nie chce, żeby to było miasto samych marketów, banków i aptek.

Była pani skarbnikiem miasta Pabianic i powiatu pabianickiego…

- Pracowałam w samorządach w województwie łódzkim i w Łodzi. Byłam dyrektorem finansowym w dużej spółce. Obecnie jestem skarbnikiem w Konstantynowie Łódzkim – mieście, które prężnie się rozwija i realizuje inwestycje. Żeby coś zmienić, trzeba mieć pomysły. Ja mam ich dużo, bo w swoim życiu sporo podróżowałam po świecie. W Pabianicach widziałabym np. kolorowe ławki, jak w Barcelonie albo wydzielone miejsca w parkach dla ćwiczących tai chi. O inne inspiracje zapytałabym mieszkańców, przywracając budżet obywatelski.

Ma pani też kilka dyplomów.

- Skończyłam prawo na Uniwersytecie Łódzkim i zarządzanie finansami na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu. MBA robiłam na Uniwersytecie Ekonomicznym w Krakowie. Zawsze jednak mówię, że nie dyplomy tylko styl pracy z ludźmi jest miarą człowieka. Jego uczciwość, zaangażowanie, dobroć. Lubię też spojrzeć, jaki człowiek ma stosunek do zwierząt.

Anna Łosiak kandydatka na prezydenta Pabianic

A jaki pani ma stosunek do zwierząt?

- Rodzinny. (śmiech) Mieszkam z 4 kotami i 4 psami. To znajdy wręcz zebrane z ulicy lub przyniesione przez przyjaciół.

Chętnie je poznam.

- Przedstawiam 16-letnią Chmurcię. To kotka, która słabo już widzi, więc więcej odpoczywa na poduszkach. Melek i Mika to rodzeństwo kotów. Mają po 4 lata. Mika boi się obcych. Czarny kot Pacek ma 3 lata i niczego się nie boi. Miłka to 16-letnia suczka, trochę już głucha. Jej córka Gryzia ma 14 lat. Jest jeszcze 9-letnia Koko i 5-letni Dżeki. Jakoś ogarniam to towarzystwo.

A rodzina ludzka?

- Mam córkę, fajnego zięcia, śliczną 7-letnią wnuczkę, bratową i ukochanego bratanka z żoną i dwójką dzieci. Co roku spędzamy razem wakacje. To dowód na to, że można ze mną wytrzymać i dobrze się bawić.

Ogród jeszcze śpi, ale widać dużo w nim krzewów.

- Ten ogród to było moje marzenie. Tworzyłam go sama przez lata. Posadziłam to, co lubię, czyli pachnące kwiaty. Mamy dużo hortensji, róż, lawendy, wiele kolorów jeżówki, lilie, peonie, a  w skrzynkach i doniczkach sadzę różne odmiany pelargonii. W tym roku będę montować oświetlenie ogrodu.

Jest szansa, że centrum Pabianic wreszcie będzie zielone, a nie jak teraz - betonowe?

- Centrum, Park Słowackiego potrzebuje nowych nasadzeń, ale przede wszystkim bulwary, które łączą Bugaj ze Starym Miastem. Przecież tutaj nawet drzewa trzeba przyciąć, bo gałęzie uderzają w głowy spacerujących wzdłuż rzeki. Postawiłabym tu pojemniki z ziarnem dla ptaków, żeby miłośnicy kaczek i innego ptactwa nie karmili ich chlebem, który je zabija. Powinny też takie stanąć na Lewitynie, bo zimą ludzie karmili chlebem łabędzie i kaczki. Starówka wymaga również rewitalizacji. Musimy zadbać o odnowienie kamienic i przestrzeni miejskiej przy ulicach Szewskiej, Kościelnej Bóźniczej czy Poprzecznej. W naszej grupie mamy architekta, który ma na to koncepcję.

Czym Anna Łosiak przekona, żeby na nią oddać głos?

- Lubię merytoryczne dyskusje i porządne rozwiązywanie problemów, a nie jałowe rozmowy o niczym. Jestem pracowita, rzetelna i nie szukam pracy. Mam pomysł na Pabianice. Irytuje mnie bałagan, brudne ulice i odrapane kamienice. Trzeba zadbać o całe miasto, nie tylko mieć koncepcję na jego centrum. Chciałabym rozwiązać problem z brakiem mieszkań komunalnych. Potrafię ciężko pracować, a energii mam tyle, że mogę obdarzyć nią kilka osób. I jeszcze jedno – mam duże poczucie humoru i spory dystans do siebie.

 

Dziękuję za rozmowę