- To przestępstwo - mówi Anna Ludkowska z Izby Celnej w Łodzi. - Właścicielom firmy grozi postępowanie karno-skarbowe i duża grzywna. Na samej akcyzie za 7.600 litrów, które zabezpieczyliśmy w bazie, państwo straciło około 15 tysięcy złotych.

Policjanci z Pabianic i funkcjonariusze Izby Celnej w Łodzi zatrzymali Witolda K. i Krzysztofa M., współwłaścicieli firmy. Po przesłuchaniu zostali zwolnieni.

- Postawiono im zarzuty z kodeksu karno-skarbowego - mówi nadkomisarz Sławomir Komorowski z pabianickiej policji.

Mówiąc wprost, będą odpowiadać za uszczuplenia podatkowe wobec Skarbu Państwa związane z nielegalnym wykorzystywaniem oleju opałowego jako napędu do ciężarówek, samochodów osobowych i dostawczych.

Grozi im kara więzienia do 2 lat pozbawienia wolności oraz spora grzywna.

- To jest nielegalny proceder - mówi komisarz Joanna Kącka z łódzkiej policji. - Podejrzewamy, że olej opałowy sprzedawano także innym odbiorcom.

Na gorącym uczynku nie złapano jednak nikogo. Za to na jednym z dystrybutorów, które były w firmie, znaleziono kartkę z ceną 2,40 zł za litr.

Policjanci i celnicy podejrzewają, że samochody firmy z Ksawerowa od co najmniej 2 lat jeździły na oleju opałowym.

W środę rano celnicy zatrzymali ciężarowego dafa wyjeżdżającego z bazy w Woli Zaradzyńskiej. Skontrolowali jego paliwo.

- W baku był olej opałowy - mówi Ludkowska. - Kierowca dostał najwyższy mandat. Musi zapłacić 1.700 złotych.

Potem policjanci i celnicy przeczesali teren firmy. W bazie stało siedem ciągników siodłowych. W ich bakach było ponad 2.600 litrów oleju opałowego.

- Olej opałowy był także w bakach samochodów osobowych i dostawczych stojących na terenie bazy - dodaje celniczka.

W metalowej przybudówce, znaleziono dwa dystrybutory oraz sześć plastikowych pojemników, tzw. mauzerów o pojemności 1.000 litrów każdy. Dystrybutory i pojemniki były połączone rurami.

- Po dokładniejszym sprawdzeniu okazało się, że od dystrybutorów odchodzi metalowa rura, którą wkopano w ziemię - opowiada Ludkowska.

Pod stertą palet funkcjonariusze znaleźli właz. Prowadził do dwóch metalowych pojemników zakopanych na głębokości 4 metrów.

- Miały pojemność 10-12 tysięcy litrów każdy. W nich było około 5.000 litrów oleju opałowego - dodaje celniczka.

Zabezpieczono dokumentację dotyczącą wyjazdów samochodów oraz ilości tankowanego oleju.