W piątek czterej tokarze byli bohaterami 100-lecia firmy.

- Nigdy bym tej roboty nie zamienił na inną - mówi Jan Kochański. - Miałem siedemnaście lat, gdy tu przyszedłem.

Kochański najpierw był tokarzem, potem szlifierzem. Dzięki temu dostał wcześniejszą emeryturę.

- Teraz wróciłem na rok, bo zdrowy jestem, a tu potrzebują fachowców - dodaje.

30 lat przy tej samej tokarce stoi Jerzy Rauh.

- Uczyłem się w szkole zawodowej. Do fabryki wybierało się dwunastu kolegów, więc i ja przyszedłem - mówi.

Na wytaczarce (tokarce poziomej) od 40 lat pracuje Wiktor Brykowski.

- Gdybym znów zaczynał, poszedłbym do FUM-u, choć różnie bywało. Najgorzej było za rządów prezesa Okrutnego. Teraz pracuje się bardzo dobrze - wspomina.

Pracownicy z najdłuższym stażem dostali nagrody. Do stołu zasiadła cała załoga - 41 osób.

- Wreszcie mamy dobrego prezesa. Dużo zrobił dla fabryki - uważa Roman Katura, szef Solidarności. - Załoga nie ma z nim konfliktów, a przecież trzy czwarte z nas to Solidarność.

Od prawie 4 lat prezesem jest Mirosław Golis. W Radzie Nadzorczej są: Paweł Rózga, Andrzej Styczyński, Bogdan Łapa i Waldemar Boryń.

- Nie ma co mówić o wielkim sukcesie. Zwyczajnie, udało się przetrwać. Dziś upadłość nam nie grozi - mówi Golis. - Zarabiamy na usługach, produkujemy szlifierki.


***
Historia Fabryki Urządzeń Mechanicznych sięga 1906 roku, gdy ruszył warsztat Missbacha. Budowano w nim maszyny włókiennicze. Cztery lata później warsztat odkupił Waldemar Krusche. W 1914 r. w fabryce i odlewni pracowało 180 osób. Robili mechaniczne warsztaty tkackie, maszyny rolnicze, silniki naftowe. Podczas wojny produkowali dla przemysłu zbrojeniowego. We wrześniu 1944 r. Niemcy ewakuowali fabrykę do Freiwaldan w Sudetach Wschodnich. Po wojnie robiono tu widły, wałki do krosien, ostrzarki, polerki do narzędzi chirurgicznych i szlifierki. Te ostatnie były tak dobre, że w 1981 r. 90 proc. produkcji wysyłano do USA, Rosji (wtedy ZSRR), Szwajcarii, Anglii, Niemiec, Meksyku, Tajlandii, Turcji, Francji, Włoch, Australii. W 1987 r. pracowało 496 osób. Nasza fabryka słynęła w Polsce z najlepszych szlifierzy precyzyjnych. 5 lat później ogłosiła upadłość. Powód: recesja w branży i duża zmiana kursu dolara. Od 13 lat FUM walczy o przetrwanie. Nie powiodły się próby sprzedaży biurowca. W połowie 2006 r. roku spółka znów miała zysk - 1.400 zł. Bez opóźnień wypłaca pensje i odprowadza składki do ZUS-u oraz "skarbówki".