Przez ponad godzinę centrum miasta było sparaliżowane. Nie działały sygnalizatory świetlne na najruchliwszych skrzyżowaniach (ulice Zamkowa, Kilińskiego, Grota–Roweckiego, Kopernika). Z powodu braku prądu nieczynna była poczta przy Pułaskiego. Światła nie było w Urzędzie Miasta i w sklepach. Najbardziej bali się o swój towar właściciele stoisk z mięsem, bo przestały pracować chłodziarki. Niektóre sklepy przestały sprzedawać towar, bo nie działały kasy fiskalne. W Championie kasy pracowały przez 45 minut na akumulatorach.

Powodem wyłączenia prądu był pożar transformatora wysokiego napięcia, znajdującego się na terenie Pamoteksu (naprzeciwko hali tenisowej). Kilkanaście minut przed godziną 14.00 zapalił się olej, który chłodzi pracujący transformator. Najprawdopodobniej powodem pożaru było jego zużycie.

W akcji gaszenia wzięło udział 11 wozów strażackich (z Pabianic i Łodzi). Ogień zagrażał znajdującej się w pobliżu podstacji gazu ziemnego. Przykryto ją pianą gaśniczą, bo wybuch zgromadzonego w niej gazu mógłby spowodować olbrzymie zniszczenia.

Straty i dokładną przyczynę pożaru ustali komisja Łódzkiego Zakładu Energetycznego. Wstępnie szacowane są nawet na milion złotych. Nikt nie jest w stanie policzyć, ile straciły sklepy w centrum miasta, które stanęły z powodu braku prądu. Do niektórych dopływ energii włączono dopiero po 16.30.