Po godz. 19.00 rozległ się huk. Był tak głośny, że z okolicznych domów powychodzili ludzie. Niektórzy zdążyli zobaczyć odjeżdżającą skodę. Przy zaparkowanym na poboczu samochodzie klęczał mężczyzna. Nie był w stanie podnieść się z drogi.

- Jechałem z naprzeciwka i zwróciłem uwagę na tę skodę – opowiada Paweł Młynarczyk, ogniomistrz z Komendy Powiatowej Straży Pożarnej w Pabianicach. - Zdziwiłem się, bo kierowca jechał pomimo mocno uszkodzonego koła. Kawałek dalej zauważyłem mężczyznę leżącego na jezdni.

Strażak zatrzymał auto i zapytał go, czy nie potrzebuje pomocy. Wtedy dowiedział się, że mężczyzna został potrącony, a sprawca zdarzenia nie zatrzymał się, tylko odjechał z uszkodzonym kołem.

- Ta kobieta po prostu docisnęła go swoim autem do boku jego samochodu, z którego chwilę wcześniej wysiadł. Znalazł się jak w imadle – opowiada strażak. - Musiała też mocno uderzyć w jego samochód, bo huk był ogromny. Przy okazji rozwaliła sobie koło.

Strażak zareagował błyskawicznie, wsiadł do auta, zawrócił i ruszył za skodą.

- Zobaczyłem, że stoi zaparkowana przy sklepie – opowiada. - Gdy podszedłem do auta, zobaczyłem za kierownicą kobietę. Była kompletnie pijana. Nie wiedziała, co się stało, była zdziwiona, że kogoś potrąciła. Myślała, że chcę naprawić jej koło. Do przyjazdu policji nie wyprowadzałem jej z błędu.

Strażak wezwał policję i pogotowie do poszkodowanego. Karetka zabrała mężczyznę do szpitala. Ratownicy podejrzewali, że ma pękniętą wątrobę.

Badanie alkomatem wykazało, że 59-latka miała 2,4 prom. alkoholu w organizmie. Policjanci zatrzymali jej prawo jazdy.

Kobieta odpowie za jazdę pod wpływem alkoholu, spowodowanie kolizji i ucieczkę z miejsca zdarzenia.