36-letni Piotr Ś. złożył wymówienie z pracy, gdy w niedzielny poranek przyłapano go nietrzeźwego w dyżurce. A prezydent Zbigniew Dychto zgodził się na takie rozstanie - zamiast zwolnić strażnika dyscyplinarnie. Prezydent tłumaczy się obawą przed długotrwałym i być może przegranym procesem w sądzie pracy - gdyby zwolniony dyscyplinarnie „założył sprawę".

Jest to kolejny przypadek tolerowania pijanych pracowników przez Dychtę. W lipcu prezydent nie zwolnił dyscyplinarnie dyrektora Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej - Krzysztofa Krauzowicza. Pozwolił mu odejść za porozumieniem stron, choć sąd skazał Krauzowicza za kierowanie samochodem po pijanemu (1,5 prom. alkoholu w organizmie). Dyrektor jechał autem nietrzeźwy w godzinach pracy.

Dychto wstawił się także za dwoma chirurgami, dyscyplinarnie zwolnionymi w zeszłym roku za picie alkoholu na dyżurze. Obaj wrócili do szpitala.

***

Seria zdumiewających ułaskawień, jakie zafundował prezydent Pabianic, robi nam paskudną sławę w kraju - miasta bezkarnych pijaków.