Kiedy w Życia Pabianic przeczytałem, że radni naszego miasta chcą zmienić nazwę ulicy Kolejowej na Staszewskiego, w pierwszym odruchu pobiegłem do kalendarza, żeby sprawdzić, czy to nie pierwszy kwietnia, a zatem primaaprilisowy żart? Włosy mi na głowie stanęły dęba, kiedy okazało się, że to nie żart i radni PiS-u, w zgodzie z innymi, poczuli w sobie taką folwarczną moc, że przechrzcili ulicę wedle swojego kaprysu.

No cóż, był w naszej historii taki niechlubny obyczaj, kiedy to feudał robił ze swoją wsią, co tylko chciał, a los mieszkańców zależał od jego widzimisię!!! Widać niektórym służba myli się z władzą, a miasto i jego ulice wydają się być ich prywatnym folwarkiem.

Jako rodowity pabianiczanin, który darzy swoje miasto pewnym uczuciem, wyrażam sprzeciw wobec takich aroganckich i niemądrych praktyk!

Chcę zwrócić uwagę, że różne bywają powody powoływania nazw ulic: sentyment, historia, skojarzenia, tradycja…, a czasami nawet zwykła uroda. Ale kiedy wyróżniamy ulicę nazwiskiem wybitnego Polaka, to zazwyczaj dla podkreślenia jego niezwykłości i ważności, z wdzięczności i ku pamięci, ale też dla edukacji przyszłych pokoleń!

Kiedy w naszym mieście swoich ulic nie doczekali się tak wybitni Polacy, jak: Norwid, Herbert, Banach; nobliści: Miłosz, Szymborska czy Wałęsa…, wyróżnianie ulicy postacią S. Staszewskiego traktuję jak niemądry żart i kpinę z mieszkańców.

Jeśli Stanisław Staszewski to postać szczególnie ważna dla środowiska PiS-u, niech jego portrety i popiersia – w charakterze patrona – umieszczają w swoich lokalach i partyjnych siedzibach, a przestrzeń publiczną proszę pozostawić Polakom najwyższej próby!

 
 
Z poważaniem – Janusz Nagiecki