Sztuka ładnego pisania jest też dla 14-latki świetnym treningiem cierpliwości, wymaga dużego skupienia, uwagi i precyzji. Może też okazać się bardzo praktyczną umiejętnością, bo chyba nie ma osoby, która nie doceni zaproszenia czy okolicznościowej kartki wypisanych eleganckim pismem.

Amelia jest uczennicą 8 klasy Szkoły Podstawowej w Ksawerowie. Nam opowiedziała, od czego zaczęła swoją przygodę z kaligrafowaniem, jakie akcesoria są do tego niezbędne i gdzie szukać wskazówek?

14-latka od dziecka malowała, rysowała i śpiewała na różnego rodzaju zajęciach w ksawerowskim domu kultury. Zawsze ciągnęło ją do artystycznych aktywności.

 - Zobaczyłam, że są tam również zajęcia kaligraficzne, prowadzone przez moją panią od rysunku – opowiada nastolatka. - Zainteresowałam się tym tematem i postanowiłam spróbować w nim swoich sił. Bardzo mi się to spodobało.

Kaligrafowanie szybko zajęło miejsce malowania, na które po prostu Amelii nie wystarczało czasu. W ósmej klasie trzeba trochę przysiąść do książek.

 - Kaligrafia jednak ujęła mnie na tyle, że nie przestałam ćwiczyć i tak już chodzę na zajęcia od trzech lat – dodaje Amelia.

      Zacytuj, a ja napiszę

To właśnie cytaty i różnego rodzaju sentencje są materiałem ćwiczeniowym dla osób zajmujących się sztuką ładnego pisania.

- Wybieramy cytaty z książek, które nam się spodobają i piszemy – wyjaśnia nastolatka. - Ale nie byle jak… wybieramy określony styl i z ogromną precyzją przenosimy go na papier.

A stylów i czcionek jest dużo i nie sposób opanować wszystkich. Żeby zdania nie „wędrowały” do góry albo w dół strony, trzeba najpierw na gładkim papierze delikatnie naszkicować linie.

- Każdy wykonuje je według uznania i ustala odległości między nimi oraz odstępy pomiędzy limetami czy wyrazami – dodaje Amelia. - Wszystko robimy tak, żeby było nam wygodnie.

Ważny jest też układ całej pracy.

- Najpierw piszę sobie swobodnie cytat. Przyglądam się wyrazom. Kaligrafuję każde słowo, wycinam i układam – opowiada Amelia. – Oceniam, jak prezentuje się całość. Wszystko musi być dopasowane.

W kaligrafowaniu istotne są również zdobienia dodające blasku całej pracy. To bardzo pracochłonna sztuka. Trzeba być skupionym i uważnym, żeby nie popełnić błędu, bo te sporo kosztują, zwłaszcza na konkursach.

- Niestety, na ostatnim konkursie taki mi się przytrafił – wspomina nastolatka. - Zjadłam literkę w jednym z wyrazów. A powtarzałam sobie non stop w myślach te wyrazy. Znałam też całą sentencję na pamięć. Dodatkowo leżała ona przede mną napisana na kartce. Jak to się stało? Sama chciałabym wiedzieć. Wyszło, jak wyszło.

Ogólnopolski konkurs kaligraficzny składał się z trzech etapów. W dwóch pierwszych uczestnicy otrzymali cytaty i wykonywali swoje prace podczas lekcji plastyki w szkole pod okiem nauczyciela. Po wszystkim prace zostały zeskanowane i przesłane do Warszawy, gdzie oceniało je jury. 

Finałowe starcie

Amelia dostała się do finału i na niego pojechała do stolicy, gdzie stanęła w szranki ze 106 innymi uczestnikami z całej Polski. W konkursie liczyła się precyzja, dokładność i estetyka pracy. Wszystko zajęło Amelii około dwóch godzin.

- W domu, gdy sobie ćwiczyłam tę sentencję, bo znaliśmy ją wcześniej, trwało to półtorej godziny – opowiada. - Przeliczyłam się trochę. Stres sprawił, że czas płynął trochę szybciej. Zabrakło mi go na zaplanowane wcześniej zdobienia. Musiałam błyskawicznie zmienić koncepcję. Zamiast obramówki z małych kwiatuszków, których wykonanie w domu zajmowało mi około 18 minut, namalowałam tylko dwa elementy z kwiatami w rogach pracy.

     Błąd zaważył jednak na ocenie pracy.

- Gdy się zorientowałam, że zjadłam literkę, miałam już za mało czasu, żeby to poprawić – dodaje Amelia. – Niestety, z uwagi na ten błąd nie byłam brana pod uwagę na podium. Zdziwiłam się, że w ogóle otrzymałam wyróżnienie. To było pozytywne zaskoczenie. Pracę wykonałam na papierze do kaligrafii.

Ulubiona czcionka Amelii to bastarda – typ pisma gotyckiego, stanowiący połączenie cech pism kaligraficznych oraz kursywnych.

- Postawiłam na nią i tylko ją ćwiczyłam do konkursu – dodaje nastolatka. - Uczyłam się na pamięć każdej literki. Chociaż można mieszać style, ja postanowiłam być wierna jednemu i pisałam tak jak powinno być, bez udziwnień.

Na koniec trzeba wytrzeć linie i dopilnować, żeby atrament wysechł, bo inaczej wszystko się rozmaże, a praca nie będzie już taka estetyczna.

Pierwsza literka jest najważniejsza

Największa i cudownie ozdobiona. Może lśnić i mienić się różnymi kolorami.

- Zdobienia to wynik mojej fantazji, ale też inspiruję się obrazkami, które wyszukuję w internecie. Oglądam, podpatruję, jak inni to robią – opowiada 14-latka. - W domu nie ćwiczę zbyt wiele, chociaż po tym konkursie może to się zmieni. Na zajęcia do domu kultury chodzę raz w tygodniu. To mnie też relaksuje, gdy oczywiście wszystko wychodzi. Planuję dalej doskonalić te umiejętności, chociaż jeszcze nie wiem, jak można to przekuć na pracę czy dodatkowe zajęcie.

Po wakacjach młoda ksawerowianka zamierza uczyć się dalej w liceum w Łodzi lub Pabianicach. Ostateczna decyzja zapadnie, gdy otrzyma wyniki testów ósmoklasisty.

- Wybrałam profil biologiczno-chemiczny, bo w przyszłości planuję zdawać na medycynę i być chirurgiem – opowiada nastolatka. 

Zapewne byłaby jedną z nielicznych lekarzy, którzy nie powstydziliby się swojego charakteru pisma.

- Ja zawsze ładnie pisałam. Miałam piękne zeszyty – opowiada Amelia. - Ale im jestem starsza, tym mniejszą wagę do tego przywiązuję.