Dochodziła godzina ósma rano (1 lipca), gdy przed halą Polrosu w Rzgowie zatrzymał się volkswagen pasat. Wysiadł z niego 28-letni łodzianin. Przyjezdny wszedł do boksu, gdzie pracuje 23-letnia dziewczyna, która niedawno go rzuciła. Wykręcił jej rękę, wyprowadził przed halę, wepchnął do samochodu, zaryglował drzwi i szybko odjechał. Sprzedawcy z sąsiedztwa twierdzą, że nie spostrzegli niczego niepokojącego.
Niedługo potem siostra uprowadzonej zaalarmowała policję. Uprowadzonej poszukiwało kilkunastu policjantów z Łodzi i Koluszek. Według nich, porywacz przestraszył się konsekwencji swego czynu. Dlatego zawiózł dziewczynę na działkę jej rodziców w Ksawerowie. I uciekł. Kilka godzin później został zatrzymany w Łodzi przy ul. Strykowskiej. 
Dziewczyna ma niegroźne urazy ciała.
Wczoraj sprawca uprowadzenia stanął przez pabianickim prokuratorem. Tłumaczył, że nie mógł znieść porzucenia przez dziewczynę.
Do sądu wpłynie wniosek o zastosowanie dozoru policyjnego wobec sprawcy. Prawdopodobnie - pod groźbą aresztowania - nie będzie mu wolno zbliżać się do dziewczyny. Oprócz tego grozi mu kara 5 lat pozbawienia wolności.