- Nie dają się ludziom wyspać! Mamy tego dość! - masowo skarżą się pabianiczanie. - Bywa, że domowy telefon dzwoni dwa-trzy razy podczas jednej nocy.
Aparaty stacjonarne potrafią dzwonić w mieszkaniach nawet o godzinie drugiej czy trzeciej.
– Kiedy obudzę się i podnoszę słuchawkę, nikt się nie odzywa. Słyszę taki dźwięk, jakby ktoś wybierał numer – skarży się mieszkanka Bugaju. - Można się nabawić nerwicy!
– Ja wyłączyłem aparat na noc, bo mam dosyć tych głuchych telefonów – mówi emeryt z Piasków.
– Myśleliśmy, że to jakiś psychiczny „żartowniś” wciąż do nas wydzwania – opowiadają mieszkańcy ulicy Jutrzkowickiej. – Wyłączyliśmy aparaty.
Zdenerwowani pabianiczanie skarżą się, że w Telekomunikacji Polskiej nikt nie chce się zająć tym problemem. Fachowcy z Warszawskiego Przedsiębiorstwa Robót Telekomunikacyjnych przy ul. św. Rocha, które zajmuje się naprawami w naszym mieście, bezradnie rozkładają ręce.
– Nic nie możemy zrobić. Nie możemy się dotykać centrali telefonicznej, gdzie jest awaria – mówią. – A to centrala „zwariowała” i teraz sama wybiera numery zaczynające się na 212, 213, 214, 215. Wygląda to tak, jakby automatyczna centrala samowolnie robiła test połączeń z abonentami.
Spece od telekomunikacji radzą dzwonić z interwencją na „błękitną linię”.
Dzwoniliśmy 12 razy - dziś po południu. "Błękitna linia" ciągle była zajęta.