W ubiegły wtorek Kwasik wygrał odcinek popularnego teleturnieju “Jeden z dziesięciu”, prowadzonego przez Tadeusza Sznuka. Dostał 3.000 zł, szwajcarski zegarek i skierowanie na tygodniowy wypoczynek w luksusowym hotelu Gołębiewski w Wiśle.

- Będę grał w Wielkim Finale, bo zdobyłem aż 173 punkty - mówi z dumą.

Aby dostać się przed kamery TV, trzeba być piekielnie oczytanym.

- Z tym nie mam kłopotu, bo całe życie spędziłem wśród książek - mówi pan Andrzej. - Trzeba mieć także odrobinę szczęścia, bo pytania są albo bardzo trudne, albo zadziwiająco łatwe. Na przykład nie wiedziałem, kto stworzył operę Otello, ale wiedziałem, że rzędna w matematyce to oś pionowa. Wiedziałem, że posąg Nike znaleziono na greckiej wyspie Samotraka, a republika Benin leży nad Zatoką Gwinejską.

Kwasik obserwował teleturniej od wielu miesięcy, siedząc przed telewizorem w domu.

- Zauważyłem, że odpowiadam na większość zadawanych pytań - dodaje. - Postanowiłem się sprawdzić.

Jesienią wysłał zgłoszenie do Telewizji Polskiej.

Aby wystąpić na wizji, musiał zdać test i odpowiedzieć poprawnie na większość z 15 pytań zadawanych w warszawskim studiu. Odpowiedział na 13.

- Na trzy dni przed nagraniem dostałem zaproszenie do Lublina, gdzie powstaje teleturniej - opowiada. - Jechałem samochodem podczas potwornej śnieżycy.

Nagranie trwało tyle, ile program, czyli pół godziny.

- To był pierwszy w moim życiu publiczny występ. Myślałem, że bez wstydu będzie można wrócić do Pabianic, jeżeli dostanę się do finałowej trójki - wspomina. - Na wygraną nie liczyłem. Ale wygrałem! Teraz na luzie pojadę na Wielki Finał.