Jeden z najstarszych i największych sex shopów w Polsce jest w Pabianicach.
– Gdy ruszaliśmy, byliśmy czwartym sklepem w tej branży. Wtedy kwitła sprzedaż wysyłkowa. Dziś klient woli przyjść do sklepu, żeby zobaczyć i dotknąć towar wystawiony na półkach. Czasami chce porozmawiać o problemie, jaki go gnębi – wyjawia sprzedawca.
Sex shop został urządzony 19 lat temu przy ulicy Nowotki (dziś św. Jana). Od 10 lat jest przy ulicy Zielonej 5. Kiedyś zaglądali tutaj niemal sami mężczyźni. Dziś 40 procent klientów pabianickiego sklepu to kobiety.
– Panie są lepiej wyedukowane niż panowie. Wiedzą, czego szukają. Prasa kobieca dostarcza im sporej dawki wiedzy na temat seksu, medycyny, budowy ciała. Są świadome swoich potrzeb – mówi. – Panowie raczej pytają, jak my możemy im pomóc.
Na półkach sex shopu stoi ponad 400 wibratorów. Są gadżety i seksowne ciuszki dla pań lub panów.
– Hitem są stroje na przebieranki, a zwłaszcza stroje á la pielęgniarka, pokojówka, policjantka, uczennica. Panowie lubią przebierać się za policjantów – wyjawia sprzedawca. – To pozwala nawet do stałego związku wprowadzić trochę egzotyki i pobudza wyobraźnię.
Mają tutaj sporą kolekcję strojów na wieczory panieńskie. Królują boa z czerwonych piórek, kolorowe sztuczne rzęsy, żartobliwe staniki, welony ozdobione penisami. Za strój do przebrania płacimy od 30 zł w górę. Włoskie przebranie dla policjantki kosztuje 149 zł, za polskie zapłacimy około 70 zł. Kapelusze kowbojskie (różowe, czarne) są po 30 zł. Na „ciuszki” jest 25 proc. zniżki.
– Panowie przychodzą najczęściej po prezerwatywy, bo oferujemy najlepsze niemieckie produkty. Na dodatek o połowę taniej niż przy kasie w supermarkecie, bo po 1,50 zł za sztukę – wyjaśnia.
W pudełeczkach leżą atestowane przez niemieckie i polskie urzędy wyroby masculan, amory, amory long, top class, contur plus i london. Są wśród nich produkty opóźniające, nawilżające i stymulujące, w sumie około 40 rodzajów.
– Ale sztandarowym produktem, który muszę mieć cały czas w sprzedaży, jest angielski preparat stud 100 w sprayu, który opóźnia wytrysk. Kosztuje 49 zł i wystarcza na 2 miesiące nawet przy bardzo intensywnym stosowaniu – zapewnia. – Panowie kupują go w trosce o satysfakcję partnerki.
W sex shopach regularnie zaopatruje się od 3 do 4,5 proc. populacji. Tak wynika z badań statystycznych.
– To prawda. Niektórzy są naszymi stałymi klientami już od 19 lat. Przyjeżdżają też mieszkańcy Bełchatowa i Łodzi. Ci pierwsi, bo u nas jest duży wybór, a ci drudzy, bo w porównaniu z Łodzią mamy niskie ceny – chwali się sprzedawca. – Przychodzą pary, które kupują zabawki, by usunąć nudę z sypialni. Nikogo już nie dziwią panowie, którzy prezentują swoim partnerkom wibratory.
Hitem tego roku jest wibrator Toy Joy, który w rankingu magazynu „Nie” zdobył pierwsze miejsce. Jego zaletą jest prosta obsługa i 72 programy ruchu (wibracyjne, rotacyjne i wirujące). Bardzo dobrze sprzedają się wibratory w technice techno–bit. Ich ceny zaczynają się od 60 zł, a kończą na 449 zł. Te najdroższe są podgrzewane do temperatury ciała i wielofunkcyjne. Mają w zestawie ładowarkę i nakładkę stymulującą. Są wodoodporne, kolorowe i świecące. Bywają wykonane z cyberskóry lub miękkiego żelu. Wszystkie mają atesty. Te najmniejsze stymulatory (tak zwane do torebki) kosztują 38,50 zł. Te droższe są prawie bezgłośne. Wiele kobiet lubi, żeby wibrator nie przypominał penisa, dlatego wybierają te o kształcie króliczka.
Modne od lat są feromony, które już z odległości 30 metrów drażnią zmysły. To bezzapachowe substancje, które sprawiają, że otoczenie pozytywnie na nas reaguje. Ceny zaczynają się od 58 zł (miyagi).
– Gwarantują emocje i miłość, ale nie stałość – śmieje się sprzedawca.
Olejki do masażu erotycznego kosztują od 17 do 44 zł. Można je nawet zlizywać, bo podobno nie zaszkodzą.
– W tym roku najlepiej sprzedają się o smaku jagodowo–grejpfrutowym i brzoskwinia z pomarańczą – dodaje.
Dużą grupę klientów sex shopów stanowią też osoby kupujące erotyczne prezenty dla przyjaciół, czy dla par na rocznice ślubów. Ostatnio nowością są kubki Sex Hot Striptease. Zabawa polega na tym, że po wlaniu do środka gorącej herbaty lub kawy, namalowany pan lub pani „gubią” odzież. Cena kubka: 19,50 zł. Są kajdanki obszyte futerkiem i rzutki ze striptizem – co trafimy, to zdejmujemy.
– To delikatna i specyficzna branża, dlatego musimy być bardzo cierpliwi. Żeby klient wyszedł od nas zadowolony, trzeba troszeczkę pociągnąć go za język. Jeśli odgadniemy, o co mu chodzi, będzie usatysfakcjonowany – mówi sprzedawca. – Bywa, że tylko w ten sposób możemy niektórym osobom pomóc rozwiązać poważny problem.