Od osiemnastu lat wakacje i urlopy miał mało egzotyczne, bo… na lotnisku.
- Już jako dzieciak śniłem, że latam niczym ptak - opowiada. - Chciałem ziemię oglądać z góry.
W powietrzu „zaliczył” już 1.700 godzin. Do narodowej kadry szybowników zakwalifikował się po świetnych wynikach w mistrzostwach Polski w 2006 roku. Trener kadry zdecydował wtedy, że Przemek pojedzie na mistrzostwa Europy w klasie światowej do Pociunai na Litwie.
- Wyzwanie było ogromne - dodaje Przemek.
Na Litwę pojechali tydzień przed zawodami. Chcieli poznać teren i polatać razem z drugim reprezentantem Polski w tej klasie - Krzysztofem Herczyńskim.
Pierwszym zadaniem zawodów mistrzowskich był lot po trasie trójkąta - 183 km.
- Krzysiek wpadł na metę pierwszy, a ja minutę po nim - opowiada Przemek. - Konkurenci przylecieli dwadzieścia minut później.
W kolejne dni pogoda ich nie rozpieszczała.
- Podczas trzeciej konkurencji lecieliśmy przez wałek burzowy - opowiada pilot. - Lało, nic nie było widać. Szybowcem rzucało na wszystkie strony. Lądowaliśmy w polu.
Polacy zwyciężyli w czterech z pięciu konkurencji. Krzysiek Herczyński został mistrzem, a Przemek Bartczak wicemistrzem Europy.
Przemek pochodzi z Chechła. Nie jest pierwszym lotnikiem w rodzinie. Latał jego tata, wujek jest kapitanem boeingów 767 w PLL LOT.
- Ja wybrałem szybowce - mówi. - W nich można się utrzymać w powietrzu nawet kilkadziesiąt godzin i przelecieć do trzech tysięcy kilometrów.
Gdy jest ładna pogoda i słońce nagrzeje ziemię, Przemek z radością obserwuje, jak tworzą się słupy powietrza wznoszącego.
- My nazywamy je kominami - tłumaczy. - Na szczycie komina powstaje chmura cumulus. Jeśli wiosną lub latem ujrzycie na niebie białe baranki, to możecie być pewni, że gdzieś tam w górze latamy razem z ptakami.
Cumulusy to dla Przemka znak, że pora wyruszać na lotnisko.
- Gdy je widzę, a jeszcze jestem w pracy, czuję się lekko rozdrażniony - dodaje z uśmiechem. - Myślami już jestem w kabinie szybowca.
Co ze strachem?
- Każdy go odczuwa w sytuacjach niebezpiecznych - zapewnia pilot. - Taką sytuacją jest lądowanie poza lotniskiem. Trzeba być wtedy pewnym swych umiejętności i nie pozwolić, by górę wzięły emocje.
Groźnie może być również w górach.
- Trudno tam o kawałek placu do lądowania - mówi Bartczak. - Adrenalina skacze również, gdy wleci się nisko między dwa pasma, kilkadziesiąt metrów od zbocza, a trzeba się do niego przykleić, by wykorzystać prądy wznoszące. To jednak nadaje lotowi kolorytu.
Przemek lubi sportową rywalizację. A zwłaszcza ściganie się na trasie, którą pilot musi pokonać w jak najkrótszym czasie. Wygrywa ten, który osiągnie największą średnią prędkość.
- Gdy na Szybowcowych Mistrzostwach Europy zagrali mi Mazurka Dąbrowskiego, łza zakręciła mi się w oku - dodaje.
Latanie to okazja podziwiania przepięknych widoków.
- Do dziś wspominam wyprawę szybowcową do Saint Auban, ośrodka szybowcowego w Alpach francuskich - opowiada lotnik. - Latałem też w górach polskich, słowackich i czeskich. Marzę o argentyńskich Andach i nowozelandzkich Alpach.
Na lotnisku znają go jako Żółwia. Skąd ten pseudonim?
- Trzeba by spytać Krokodyla - uśmiecha się. - Krokodyl to kolega, którego poznałem podczas szkolenia, dziewiętnaście lat temu. On tak mnie nazwał. Pewnie dlatego, że czasami potrafię daleko odpłynąć myślami i wtedy mój kontakt z otoczeniem jest ograniczony.
Latanie to dobra szkoła życia.
- Ukształtowało mój charakter - uważa Przemek. - Nauczyło wytrwałości, odpowiedzialności, odporności na stres.
Teraz Przemek planuje loty nad Bychlewem i Pabianicami. Wraz z Jerzym Błochem, rolnikiem z Bychlewa i działaczami Polskiego Stowarzyszenia Szybowcowego, chcą urządzić lądowisko pod miastem.
- Z końcem lipca wszystko będzie gotowe - zapowiada rolnik. - Moje pole jest długie na tysiąc metrów, będziemy więc mieli spory zapas. Pole nie utraci przy tym swej roli w gospodarstwie i dalej będzie uprawiane.
Będzie tylko wyrównane i uwałowane. Potrzeba jeszcze wiaty dla wyciągarki do szybowców.
Wszystkich chętnych pomóc entuzjastom lotnictwa prosimy o kontakt z Przemysławem Bartczakiem. Tel. 0-691-236–504. E-mail: p.bartczak@gmail.com.

Przemysław Bartczak z zawodu jest informatykiem. Kurs szybowcowy ukończył w 1989 roku w Aeroklubie Łódzkim. Dwa lata później zdobył licencję pilota szybowcowego. Rok później - pierwszy diament do złotej odznaki. Od 1992 roku regularnie startuje w zawodach szybowcowych. W zeszłym roku dostał powołanie do szybowcowej kadry narodowej. W tym roku wystąpi na Szybowcowych Mistrzostwach Świata, które odbędą się we Włoszech.