Piosenkarka albo aktorka - o takich profesjach marzyła mała Weronika. Życie nie mogło napisać innego scenariusza.

- Zawsze miałam artystyczne zdolności. W pewnym momencie poczułam ochotę na śpiewanie. Rosło to we mnie i kwitło, ale przez długie lata skrywałam tę pasję – opowiada pabianiczanka. - Szkoła, nauka i taka zwyczajna codzienność brały górę. Nie wiedziałam też, jak się zabrać za to śpiewanie.

Do czasu.

- Gdy byłam w liceum, kolega (można powiedzieć, że to Sebastian Jurek :D) zaczął tworzyć własną muzykę. Zapytałam, czy mogę nagrać z jego pomocą swoją piosenkę. Znalazłam jakiś bit w internecie, napisałam swój tekst i zaśpiewałam – opowiada Weronika. - Bardzo mi się to spodobało. Poczułam, że to jest coś, czego potrzebuję. Wtedy też dowiedziałam się, że całkiem dobrze wychodzi mi pisanie tekstów.

To był początek wielkiej przygody.

- Przełamałam się – mówi wokalistka. - Ale ja jestem taka życiowo odważna. Dla mnie nie ma problemu, żeby spakować dwie walizki, wsiąść do samolotu i wylecieć z kraju na pół roku czy rok. Gdy chcę coś w życiu zrobić, to nie ma opcji, żeby to się nie zadziało. Uczę się na własnych błędach.

Pierwszy, drugi i kolejne single posypały się jak z rękawa. W tym czasie Weronika rozpoczęła współpracę z muzycznym producentem – AaronBeats.

- Zaczęło się od tego, że wrzucałam do internetu swoje piosenki. Podesłałam mu kilka, bo akurat szukał ciekawej wokalistki – opowiada pabianiczanka. - Zgłosiło się mnóstwo dziewczyn, ale koniec końców wybrał mnie. Nie dość, że tworzę teksty, to mam oryginalny głos. Myślę, że chodziło o to, że piszę teksty i mam mocniejszą barwę. Proponuję coś innego, czego być może teraz ludzie po prostu poszukują.

26-letnia pabianiczanka śpiewa, tworzy teksty, nagrywa i na dodatek kręci teledyski. Jest pracowita, konsekwentna i przebojowa. Zna swoją wartość.

- To jest wręcz konieczne, żeby coś osiągnąć – uważa Weronika. - W tej branży jest bardzo trudno. Trzeba znać swoje mocne strony i potrafić się zareklamować, mieć przebicie. Nie można też zrażać się przykrymi opiniami. Ja z taką postawą chyba się urodziłam, odziedziczyłam ją po przodkach. Miałam też fantastyczne dzieciństwo. Mam kochających rodziców, siostrę, na którą mogę liczyć. Niczego mi nie brakowało. To też mnie wzmocniło. A w tym biznesie niestety jest więcej sytuacji, które zniechęcają niż zachęcają. Czasem trzeba zamknąć oczy, czasem przełknąć gorzką pigułkę i iść dalej.

Bywa, że trzeba zawalczyć.

- Bo jak to w życiu, na naszej drodze może się pojawić ktoś, kto chce nam zabrać to, co ważne. Czasem ze zwykłej zawiści, czasem z braku zrozumienia dla kogoś, kto realizuje swoją pasję, gdy on tej pasji nie ma – dodaje pabianiczanka.

Po drodze do sukcesu (gdy się już ma dobry głos i talent do pisania tekstów) trzeba mieć pomysł na siebie i swój sceniczny wizerunek, nagrać utwory, wymyślić okładkę na płytę, a przede wszystkim znaleźć wytwórnię.

- Jest mnóstwo zakulisowej pracy, której nie widać – dodaje Weronika. - Ja też mam dobry układ ze swoim producentem. On podsyła mi melodie i daje mi wolną rękę. Ja piszę tekst i robię, co chcę. On czasami w żartach zwraca się do mnie „szefowa”, to miłe, jak ktoś tak ci ufa, daje taką twórczą swobodę.

Single Weronika nagrywa z pabianickim raperem Krzysztofem Łyszkowskim – ESTE.

- Mam do niego ogromne zaufanie – zapewnia. - Nad jednym utworem spędzamy po kilka godzin. To nie jest tylko kwestia nagrania linii melodycznej. Trzeba zrobić chórki, wiedzieć, jak ma zabrzmieć całość. To ciężka praca, ale kocham ją nad życie, jestem wtedy naładowana energią, pomimo ogromnego zmęczenia.

Weronika jest autorką wszystkich tekstów do swoich utworów. Skąd czerpie inspiracje?

- Gdy puszczam melodię, po prostu słyszę słowa, które płyną przez moją głowę – opowiada. - Słyszę słowo, które pasowałoby do danej melodii, zbieram je i układam w historię. A nic nie jest większą inspiracją niż życie, doświadczenie, ale też zasłyszane historie. W żadnej mojej piosence nie ma fałszu. Każdy znajdzie w tych tekstach coś, z czym sam może się utożsamić.

Plany na najbliższą przyszłość?

- Nagranie płyty. Mam już około 12 singli, ale chciałabym, żeby na płycie było więcej nowych utworów niż tych już znanych i słuchanych w sieci – zdradza Weronika. - Płyta byłaby podsumowaniem mojej pracy. Single wydawałam, żeby mnie ludzie poznali, moją muzykę i styl.

Marzeniem Weroniki jest trasa koncertowa. Chciałaby każdego dnia grać w innym miejscu. Wie, że będzie przy tym sporo pracy, ale jest na to gotowa.

- Jestem też otwarta na współpracę - dodaje.

Weronika po raz pierwszy na scenie ze swoim repertuarem wystąpiła dwa lata temu. To było w Łodzi, w grudniu, a koncert połączono z premierą jej singla pt. „Don Juan”. Wtedy zaśpiewała wszystkie swoje utwory przed pełną widownią. Przyszli znajomi i nie tylko. Przyznaje, że zawsze się stresuje przed występem. Boi się, czy widownia dopisze, czy wszystko pójdzie dobrze.

– Emocje są ogromne, chociaż znajomi twierdzą, że w ogóle tego po mnie nie widać – mówi.

Jak to robi?

- Trzeba się wyciszyć i po prostu wyjść na scenę po swoje. A już w trakcie czuję się jak ryba w wodzie. Nie chcę schodzić ze sceny - tłumaczy.

Swoją płytę pabianiczanka chciałaby wydać w 2024 roku. A to kosztuje nie tylko ogrom pracy i wysiłku. Ktoś musi też za to zapłacić.

- Dlatego pracuję zawodowo, bo finansuję się sama – mówi Weronika. - Mimo artystycznego usposobienia mocno stąpam po ziemi.

Inspiracje muzyczne?

- Nie potrafię wymienić jednego wykonawcy – zapewnia. - Wracam do muzycznej przeszłości, śledzę nowości. W poniedziałki słucham elektro, w środy popu, w czwartek muzyki klasycznej.

A jaki ma przepis na sukces?

- Talent, szczęście, pewność siebie, plus odwaga i samozaparcie – wylicza. – Ważna jest też umiejętność nawiązania relacji z publicznością. A to bardzo dobrze mi wychodzi. Zawsze daję z siebie 100 procent. Koncerty to też ogromne wyzwanie. Pokazują, co jest do zmiany, poprawy.

Śpiewanie niczym oddychanie.

- Dokładnie tak to czuję – przyznaje. - Dla mnie śpiewanie to życie. Gdy jestem na scenie, czuję ogrom szczęścia i spełnienia. Niektórzy marzyli o pięknym domu, gromadce dzieci, a ja jestem szczęśliwa, gdy tworzę. Nie ma lepszego uczucia, a jak jeszcze ludzie przychodzą i śpiewają moje piosenki, po prostu się rozpływam. Ostatnio się wzruszyłam słysząc głos publiczności i pomyślałam – Boże, dziewczyno, to jest coś, o czym marzyłaś.